sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział XVI

Dwa miesiące,dwa cholerne miesiące.Każdy dzień był dla mnie kolejnym cierniem na sercu.Każdego dnia kiedy wstawałam i uświadamiałam sobie jak mnie wykorzystał,odczuwałam wszystko na nowo.Ból,cierpienie.
Pracowałam jak maszyna.Wstawałam,jadłam śniadanie,siadałam na kanapie,wypłakiwałam swój żal,nadchodził wieczór,kładłam się do łóżka i zasypiałam.Czasami wpadała Iwona i próbowała jakoś wyciągnąć mnie z mieszkania,ale ja nie miałam ochoty nigdzie wychodzić.
Iwona siłą zmusiła mnie do oglądania meczów naszej reprezentacji w Mistrzostwach Europy.Nie okazywałam tego,ale czułam ból,kiedy widziałam Łukasza w akcji.Kiedy siedział na ławce jakiś przygnębiony.Czemu przygnębiony?
Przez głowę przeleciała mi myśl...A co jeżeli Kurek kłamał?Ale po chwili zastąpiła ją druga.Po co miałby kłamać?Może po prostu Łukasza przygnębiło coś innego?Przegrany set?Przecież byłam tylko romansem,do tego przelotnym,więc czemu miałby zaprzątać sobie głowę moją osobą?
Kiedy siatkarze zajęli 3.miejsce,Iwona "skakała z radości",ja nie potrafiłam cieszyć się razem z nią.To nie ukoiło mojego bólu.Wprost przeciwnie.Widząc Łukasza odbierającego medal,nie wytrzymałam i pobiegłam do sypialni.Znowu płakałam.Iwona dobijała się do drzwi,ale ja nie miałam zamiaru jej otwierać.W końcu odpuściła i wyszła z mojego mieszkania.Ja pędem "poleciałam" do zamrażalki i wzięłam z niej kubeł lodów.
Tak,lody były najlepsze na chwilowe ukojenie bólu.Pochłaniając lody,oglądałam wiadomości,a tam musieli wspomnieć o siatkarzach,więc znowu się rozryczałam.Skończyłam jeść te cholerne lody,przez które na pewno przytyłam i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Obudziłam się i od razu zaczęłam szlochać.Miałam sen.Sen,który miewam od 2 miesięcy.
Wchodzę do hali.Idę przez korytarz i po chwili znajduję się na boisku.Nikogo tam nie ma.Nagle słyszę wołanie małej dziewczynki.Podbiega do mnie i wyciąga ku mnie małe rączki.Biorę ją na ręce,a ona przytula mnie jak najmocniej tylko może.Przytula mnie i mówi:
-Kocham cię,mamo.
Po chwili słyszę drugi głos.Głos,który rozpoznam wszędzie.Dziewczynka wyślizguje się z moich rąk i podbiega do niego.On bierze ją na ręce i przytula.Każe dziewczynce iść po piłkę,a ta biegnie do magazynu.On podchodzi do mnie i składa na moich ustach pocałunek.Dziewczynka wraca z piłką i zaczyna biegać wokół nas.
Usłyszałam chrzęst klucza w zamku.Przestraszyłam się.Ale czy mógł być to ktoś inny niż Iwona?Nie,po chwili weszła do salonu z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Będziemy znowu grały-krzyknęła radośnie.
-W co?
-Dostałyśmy się do drużyny siatkarskiej politechniki.Zgłosiłam nas.Wracamy do siatkówki.


1 komentarz:

  1. O kuźwa ;o Karolcia wpadła jest załamana, a to niczego dobrego nie wróży.
    Jak to 'wracamy do siatkówki' ?
    czekam na next :3
    buziaki ;****

    OdpowiedzUsuń