sobota, 1 marca 2014

Rozdział XXI

- Halo ?
- Musisz po nas przyjechać…
- Jakie musisz ? Wiesz, Krzysiu, która jest godzina ?! – lekko podniosłam głos. Ale kto normalny dzwoni do ciebie o 3 nad ranem.
- Tak, wiem.
- To po jakiego grzyba dzwonisz ?
- Bo oni się upili.
- Oni ?
- No, Kosok, Kubiak i Bartman – odpowiedział, a ja zaczęłam się śmiać.
- A co ja mam do tego ?
- Masz samochód prawda ?
- No tak.
- No to przyjedź po nas, bo oni nie dadzą rady iść.
- Dobra. Gdzie jesteście ?
Libero powiedział, jak mam dotrzeć do klubu, w którym mieli tą swoją imprezę. Zamieniłam spodnie piżamy na jeansy, założyłam bluzę i po wcześniejszym sprawdzeniu, że na korytarzu nie ma nikogo, wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach i dotarłam na recepcję. Panie recepcjonistki lekko zdziwiły się moim widokiem, bo kto normalny wychodzi z hotelu o trzeciej godzinie…
Wsiadłam do samochodu i pojechałam zgodnie z wskazówkami libero. Zaparkowałam przed samym wejściem i weszła, do tego klubu, ale nie było tam nikogo, poza tą czwórką.
- A gdzie reszta ? – zapytałam.
- Już dawno poszli do hotelu. Ja zostałem z nimi, żeby ich pilnować.
- Pobudka ! – zawołałam do tej trójki, która spała już sobie na kanapach. Obudzili się niemal jednocześnie. Kubiak i Bartman bez naszej pomocy wyszli z klubu, ale Grzesiowi trzeba było pomóc. Doprowadziliśmy go do samochodu, po czym z czwórką siatkarzy ruszyłam w stronę ośrodka.
- Ale nie powiesz nic Iwonie ? – wybełkotał Kubiak.
- Jeszcze zobaczymy…
Michał westchnął i nie odezwał się już więcej.  Za to Bartman darł się, śpiewając „Jesteś szalona”.
- Śpiewasz gorzej od Dody ! Przestań – burknął Kosa, ale Zibi nic nie zrobił sobie z uwagi kolegi i nie przestał się drzeć. Pierwszy dzień, a ja już zaczynam mieć ich dość. Nieźle się zapowiada. Przycisnęłam pedał gazu, żeby jak najszybciej znaleźć się w hotelu.
Wsiedliśmy do windy, cały czas trzymając Grzesia. Wjechaliśmy na drugi piętro.
- Bartman, bądź tak łaskawy i nie śpiewaj, bo jak Anastasi nas złapie, to będziemy spać na dworze – powiedział Krzysiek. Postanowiliśmy, że Kosok będzie spał w pokoju Kubiaka i Bartmana, żeby nie budzić Rudego Kojota. Zaprowadziliśmy go do pokoju. Zbyszek i Michał bez problemu przyjęli Grzesia do pokoju.
- A teraz obiecaj, że nikomu ani słowa! – głośno szepnął Kosa, kiedy miałam wychodzić z pokoju.
- Obiecuję !
- Nie wierzę ci – powiedział i polizał swojego kciuka. – Zrób to samo.
Zrobiłam minę w stylu Are you fucking kidding me ?
- Ale po co ? – podeszłam do łóżka, na którym siedział Kosok.
- To przysięga.
- Jesteś nienormalny.
Ale wysunęłam język i także polizałam kciuka. Grzesiek potarł kciuki o siebie.
- I gotowe. Przysięga złożona.
Kubiak i Bartman już spali.
- Pamiętajcie, że pierwszy i ostatni raz przyjeżdżam po was, bo wy zalaliście się w trzy dupy! Ja już pójdę. Dobranoc – wstałam i podeszłam do drzwi.
- Dobranoc  – odpowiedzieli razem libero i środkowy. Na palcach przemierzyłam korytarz i weszłam do swojego pokoju.  Ściągnęłam spodnie, bluzę i położyłam się do łóżka.
- Karolina, obudź się – usłyszałam, ale odwróciłam się na drugi bok i nic nie obchodził mnie mój gość.
- Jeszcze chwilunię, Piotruś – powiedziałam. Ale chwila… Piotrek? Skąd on się tu wziął?
Gwałtownie podniosłam się z łóżka, co wystraszyło Piotrka.
- Powiedz mi, co ty tutaj robisz?!- zaczęłam krzyczeć.
- Miałaś otwarte drzwi, więc sobie wszedłem .
- W domu nie nauczyli, że puka się do kogoś kiedy chcesz wejść ?! Nawet kiedy drzwi są otwarte !
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj tylko wynoś się stąd!
- Dobrze, już dobrze. Za piętnaście minut jest śniadanie- powiedział i wyszedł.
Wściekła weszłam do łazienki i wzięłam krótki prysznic. Ubrałam jakieś sportowe ciuchy i związałam włosy w koński ogon. Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się po korytarzu. Z pokoju obok wychodził akurat trener. Zamknęłam drzwi na klucz i poczekałam na Anastasiego.
-Dzień dobry. I jak wrażenia po pierwszym dniu ? - zapytał, wykonując swój firmowy uśmiech.
- Dzień dobry. Całkiem dobrze - dotarliśmy do windy. Wsiedliśmy do niej i zjechaliśmy na parter. Weszliśmy do jadalni. Rozejrzałam się. Dwa stoły. Przy jednym siedzą siatkarze, przy drugim sztab szkoleniowy. Jeszcze raz spojrzałam na stolik siatkarzy. Kurde... Kogoś mi brakuje! Kosok.
Podeszłam do Kubiaka, który akurat nakładał sobie wędlinkę na talerzyk.
- Co z Kosą ? - szepnęłam, biorąc talerz.
- Źle. Ma kaca. Wymiotował już dwa razy. Słabą główkę ma chłopak - odpowiedział i odszedł do swojego stolika. Nałożyłam sobie jedzenie i usiadłam przy stoliku dla sztabu. No w końcu do niego należę, co nie ?
Panowie ględzili sobie o dzisiejszej pogodzie, a mnie jakoś nie obchodziło. Skończyłam swoje śniadanie i wracając do pokoju, zajrzałam do Kosy.
- Jak się czujesz ? - powiedziałam, kiedy weszłam do środka.
- Źle. Łeb mi pęka.
- Kac, morderca nie ma serca - skomentowałam i oboje zaczęliśmy się śmiać. Aż do pokoju wparowała ta banda...
- Grzesiu ! A ja myślałem, że cię porwali ! - zawołał Jarosz, uradowany widokiem kolegi z pokoju.
- Trener pytał się o mnie ? - spytał Kosok.
- Nie. Ale pewnie zauważy, że cię nie ma na treningu - powiedział Żygadło. Spojrzałam na niego i zatopiłam się w jego oczach. Miałam ochotę podejść do niego i go pocałować.
- Idźcie się przejść - powiedział Igła. Wszyscy spojrzeli na niego.
- Ale kto ? - zapytał Bartman.
- Na pewno nie ty ! Karolina i Łukasz ! Już mi stąd !
I chcąc czy nie zostałam wyrzucona z pokoju 237.

1 komentarz:

  1. Hahahahahahahahahahahhahahahahaha XD Nie ma to jak Igła dzwoniący do ciebie o 3 w nocy XD A najlepszy to był Misiu z tym 'ale nie powiesz nic Iwonie?' ;3 Właśnie, a propos ja dalej czekam na naszą fizjoterapeutkę, prywatnie dziewczynę Kubiaczka :D +jeszcze Zibi i "Jesteś szalona" - mistrzostwo hahaha
    dobra, czekam na next ;)
    buziaki ;********

    OdpowiedzUsuń