sobota, 30 listopada 2013

Rozdział VIII

- Muszę coś ci powiedzieć... - nie dokończył.- Słyszałaś to ?
- Co ?
- Chłopaki wychodźcie.Wiem,że tam jesteście - powiedział , a z krzaków za moimi plecami wyszli Ignaczak,Zatorski,Nowakowski,Winiarski,Bartman i Kubiak.Byłam nieźle zdziwiona.Założę się,że moje oczy wyglądały wtedy jak pięciozłotówki.
- Co wyście tam robili? -nie usłyszałam odpowiedzi.
- Chodź- szepnął Łukasz i powoli zaczęliśmy oddalać się od "podglądaczy". Po kilkudziesięciu krokach zatrzymaliśmy się.
- Łukasz,możesz mi powiedzieć,o co chodzi?! O czym chciałeś ze mną porozmawiać?! Bo ja do cholery jasnej nie rozumiem! Czemu tamci siedzieli w krzakach?! Po co zaciągnąłeś mnie aż tutaj?!
- Uspokój się .
- Powiedz mi o czym chciałeś ze mną rozmawiać! Nie chcesz powiedzieć ?! No to cześć - krzyknęłam,odwróciłam się i chciałam wrócić do hotelu.Ale nie udało mi się to.Pewnie zastanawiacie się dlaczego.Otóż Łukasz złapał mnie za nadgarstek i obrócił do siebie.-Łukasz,co ty robisz? Proszę puść mnie.
Zbliżył się do mnie i lekko musnął moje usta.
-Proszę cię,wysłuchaj mnie.Zakochałem się w tobie,dlatego chciałem,żebyś tutaj była.Gdy jesteś obok mnie,dajesz mi siłę do działania - wyszeptał,a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć.Jeszcze raz złożył na moich ustach pocałunek.Odwzajemniłam go.
-Łukasz ... Też się w tobie zakochałam. Kiedy zobaczyłam cię wtedy po tym meczu moje serce zaczęło w końcu dla kogoś bić - przerwał mi kolejnym pocałunkiem.Do późna spacerowaliśmy trzymając się za ręce po hotelowym parku.Ponieważ zrobiło się już zimno,postanowiliśmy wrócić do pokoi.
- No to dobranoc - pocałowałam Łukasza w policzek.
- Słodkich snów - pocałował mnie i weszłam do pokoju.Iwona akurat brała prysznic.Włączyłam telewizor.Po chwili Iwona wyszła z łazienki.
- A ty co taka szczęśliwa? Całowałaś się z kimś czy co ?
- Zgadłaś - szeroko się uśmiechnęłam.
- Z Żygadło ?
- Może ... - wzięłam piżamę i zamknęłam się w łazience.Wzięłam szybki prysznic.Rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki.Iwona czytała jakąś książkę z słuchawkami w uszach.Wskoczyłam na jej łóżko.Wiedziałam,że się przestraszy.
- Głupia jesteś ? Chcesz żebym na zawał tu padła? Dobra,opowiadaj- opowiedziałam jej to co miałam opowiedzieć.Po drugiej poszłyśmy spać.
Ktoś wylał na mnie zimną wodę.
- Iwona !!! Zabiję cię - wrzasnęłam.
- No wstawaj,kochanieńka.Już 11.Czy tym razem też ci się śnił Łukaszek?
- Nie.Jadłaś już śniadanie?
- Nie. Chyba zjemy coś na mieście,bo z tego co wiem śniadania są do 11- powiedziała Iwona.Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki.Ubrałam się i związałam włosy w wysokiego kucyka.Postanowiłyśmy pojechać do galerii,w której byłyśmy z siatkarzami.
Do hotelu wróciłyśmy po 17. Zaniosłyśmy zakupy do pokoju,przebrałyśmy się i poszłyśmy do restauracji.Siatkarze byli na treningu.Wzięłyśmy jedzenie i usiadłyśmy przy wolnym stoliku.Zjadłyśmy obiadokolacje i wróciłyśmy do pokoju.Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać powtórki seriali,Iwona czytała książkę.Po godzinie "nicnierobienia" usłyszałyśmy pukanie.
- Idziemy na spacer? - usłyszałam,gdy otworzyłam drzwi.
- Tak - odpowiedziałam ,całując go w policzek.- Iwona,idę na spacer- powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi.Wyszliśmy z hotelu i przez trzy godziny spacerowaliśmy po parku.
- Wracajmy już. Jutro gracie mecz - wróciliśmy do hotelu.Łukasz odprowadził mnie pod same drzwi pokoju,pocałował na dobranoc.Gdy weszłam do pokoju, Iwona oglądała telewizję.Przyłączyłam się do niej.Do 23 oglądałyśmy pierwszą część "Titanica",obie ryczałyśmy jak głupie,ale mniejsza o to.Później położyłyśmy się spać.
Obudziłyśmy się po 7,słysząc dzwonek mojego telefonu.Wzięłam go do ręki.Na wyświetlaczu"Łukasz".
- Człowieku,czy ty wiesz która jest godzina- powiedziałam zaspanym głosem,odbierając telefon.
/Jest godzina 7:02 i czas na bieganie.Za 5 minut jestem u was w pokoju i macie być gotowe.
Wyciągnęłam z walizki koszulkę , spodnie i weszłam do łazienki.Ubrałam się ,a włosy związałam w koka.Usłyszałam pukanie do drzwi.Zeszliśmy przed hotel,gdzie byli siatkarze.
- Jak myśmy się długo nie widzieli - powiedział Piotrek,rzucając mi się na szyję.
- Rozumiem,że się stęskniliście przez ten jeden dzień .
Zaczęliśmy biegać.Myślałam,że mam najgorszą kondycję z wszystkich tutaj obecnych,ale okazało się,że jednak nie.Na szarym końcu "toczył" się Zatorski.Około 9 wróciłam do pokoju.Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się.Obudziłam Iwonę i zeszłyśmy na śniadanie.Zjadłyśmy śniadanie i wróciłyśmy do pokoju.Do wyjazdu do Spodka siedziałyśmy w pokoju. Wsiadłyśmy do autobusu i każdy w radosnym nastroju dotarł do Spodka.Za kilkadziesiąt minut siatkarze mieli zmierzyć się z Brazylijczykami.Im bliżej było meczu tym bardziej dało się wyczuć zdenerwowanie w polskiej szatni.
- Łukasz,masz im pokazać na co cię stać- powiedziałam,gdy siatkarze mieli wchodzić na boisko.Łukasz mrugnął okiem i złożył na moich ustach pocałunek.Znalazłam Iwonę i razem usiadłyśmy na swoich miejscach.Spodek wypełniony.Odśpiewany hymn przez kibiców to coś wspaniałego.Kibice zagrzewali siatkarzy do gry.Jednak w pierwszym secie polegliśmy.Drugi jednak wygraliśmy,ale w trzecim coś się zepsuło i przegrywaliśmy 2:1.W czwartym polscy siatkarze mocno walczyli.Niestety w tym secie też polegliśmy i ostateczny wynik meczu to 3:1.Siatkarze podają sobie ręce i wychodzą do szatni.Przepraszam Iwonę i próbuję dostać się do polskiej szatni.
- Guys,widzimy się za five dni w Gdańsku.


piątek, 29 listopada 2013

Rozdział VII

Dojechaliśmy !!! Po pięciu godzinach męczarni w autobusie bez klimatyzacji,po dwugodzinnym staniu w korkach,po kilkudziesięciu piosenkach odśpiewanych przez Winiara, nasz autobus zaparkował na hotelowym parkingu. Wszyscy (dosłownie) rzucili się do wyjścia. Razem z Iwoną zabrałyśmy naszą walizkę. Może nie same.Wiózł nam ją Bartman.Dzięki ci Boże,że ktoś taki jeszcze istnieje. Siatkarze też zabrali swoje bagaże i ruszyliśmy w stronę wejścia do hotelu.Nie obyło się bez "Mogę prosić o autograf?".Siatkarze zrobili to co mieli zrobić i weszliśmy do hotelu.Przywitał nas zimny powiew klimatyzacji.Chociaż tutaj! Trener wraz z całym sztabem udali się do pań z recepcji,a my rozgościliśmy się na kanapach przy recepcji.Po kilku minutach mieliśmy już kluczyki do swoich pokoi.Rzuciliśmy się do windy.Jednak pierwszy był tam już sztab.Nikomu nie chciało się czekać na windę,więc postanowiliśmy pójść schodami.Byli tam już Kurek i Cichy Pit.Tylko czy ja wiem czy taki "cichy"?
-No idź deklu - krzyknął Kurek,wlokący się za Piotrkiem.Kopnął w jego walizkę.Środkowy wypuścił ją z ręki,a ona spadła po schodach.
-Nie !!! Moja nowa walizka - wydarł się Nowakowski i jak najszybciej zbiegł po schodach.Nie wiem czy wam już mówiłam,ale ta jego walizka jak spadała to się otworzyła i wszystkie jego ubrania i inne rzeczy wypadły na podłogę - I co ja teraz zrobię ?
- Chyba będziesz musiał kupić nową walizkę - poradziłam.
- Ale ona była nowa.Mamusia mi sprezentowała- zauważyłam w jego oczach łzy,ale mogło mi się wydawać.Wszyscy,jeszcze raz powtórzę,wszyscy siatkarze śmiali się z środkowego.
- Panowie nie ma się co śmiać.Trzeba pomóc koledze.Macie może miejsce w walizce?- powiedziała Iwona i rozejrzała się po siatkarzach.
- Nie martw się. Ja mam miejsce- powiedział Zatorski.
- Spakuj coś do Pawła,coś do tej reklamówki,a później pójdziemy na miasto i kupisz sobie nową- podałam Nowakowskiemu wspomnianą wcześniej reklamówkę.Zauważyłyśmy Zbyszka,który próbował wejść z dwiema walizkami na najbliższe piętro.
- Zbyszek,daj naszą walizkę.My sobie poradzimy- powiedziała Iwona i odebrała bagaż od zmachanego Zbyszka.Wsiadłyśmy do windy,która właśnie przyjechała.Wjechałyśmy na nasze piętro i zaczęłyśmy szukać naszego pokoju.
- 246,247,248 ... Jest 249 !- wydarłam się na cały hotel i weszłyśmy do pokoju. Ledwo co drzwi się zamknęły,usłyszałyśmy pukanie.
- Otwarte.
- Idziecie na miasto?- do pokoju wparował Igła.
- A myśmy się jeszcze nie przedstawiały. Karolina,a to Iwona- wskazałam na moją przyjaciółkę.
- Łukasz mi o was mówił .
- Tak ? A co ?
- Opowiadał,że spotkał jedną dziewczynę,po meczu i że się z nią umówił,i jeszcze,że się...- speszył się.-Ale to nieważne.To co? Idziecie?
- Tak - odpowiedziałyśmy chórem i po kilku minutach siedziałyśmy na sofach czekając na siatkarzy.Po jakiś pięciu minutach pojawili się.
-Sorry,że pytam,ale czy wy nie macie dzisiaj żadnego treningu?
- Nie,dzisiaj mamy wolne.Mecz jest dopiero pojutrze- powiedział Zagumny. Zaczęłam rozglądać się po siatkarzach. Ruciak, Zagumny, Ignaczak, Kubiak, Bartman, Nowakowski, Kurek, Winiarski, Możdżonek, Jarosz i Wiśniewski.
- A gdzie Łukasz?- bardzo spostrzegawcza ja,dostrzegłam brak rozgrywającego.
- Nie idzie - odpowiedział Krzysiek.Po jakiś 15 minutach spaceru byliśmy na przystanku tramwajowym.Kolejne 15 minut czekaliśmy na tramwaj,który według Winiarskiego miał przyjechać 5 minut po naszym przybyciu.A więc wsiedliśmy do tramwaju,gdzie były dwa miejsca siedzące.Siatkarze zaczęli swój spór,o to,który z nich ma usiąść.
- Ja usiądę,bo jestem najstarszy- powiedział Zagumny.
- Nie! Ja,bo,bo,bo ...-zaciął się Kurek.
- Kurek,siedź cicho.Ja usiądę,bo jestem najlepszym libero- krzyknął jakże skromny Ignaczak.
- My usiądziemy,bo jesteśmy kobietami-powiedziała Iwona i wepchałyśmy się na miejsca,o które "walczyli" siatkarze.Dalsza podróż minęła bez jakichkolwiek problemów.Wysiedliśmy z tramwaju,a Bartka zaczepił jakiś facet.
- Enschuldigung, wie kann ich zum Bank gehen?
- Ej,to chyba jakiś szwab,a ja nie umiem po szwabsku gadać- skwitował Bartek.I wtedy do akcji wkroczyłam ja i jakoś dogadałam się z Niemcem.Po paru minutach byliśmy w galerii.Każdy poszedł w swoją stronę. Z racji tego,że powiedziałam,że pomogę Piotrkowi kupić walizkę,weszłam z nim do pierwszego,lepszego sklepu z walizkami.
- Piotrek,patrz.Ta jest świetna... Ten kolor... Widziałam taką w telewizji.Jest świetna - powiedziałam,wskazując na pierwszą,lepszą walizkę.
- Ale... Ona jest różowa.
- Ten kolor jest teraz bardzo modny.
- Tak?- kiwnęłam głową.Piotrek zastanowił się chwilę,wziął walizkę i poszedł do kasy.Zapłacił i wyszliśmy ze sklepu.
- Głodny się zrobiłem. Może pójdziemy coś zjeść?
- Też chętnie bym coś zjadła- ruszyliśmy w stronę restauracji.Po drodze wstąpiłam do kilku sklepów i zrobiłam "małe" zakupy.
- Chodźmy do McDonalda- krzyknął Piotrek,gdy stanęliśmy przed restauracjami.Podeszliśmy do kasy i zamówiliśmy jedzenie.Zaczęliśmy szukać miejsca i zauważyliśmy siedzących siatkarzy.Przysiedliśmy się.
- Widzę,że ty już zrobiłaś zakupy- Iwona zaczęła zaglądać do toreb,które przyniosłam.
- O,nie . To dopiero początek.
- Niestety nie. Musimy wracać- powiedział Ignaczak.Skończyliśmy jedzenie i poszliśmy na przystanek.Po kilkunastu minutach wysiedliśmy z tramwaju. Nie obyło się bez żartów Ignaczaka. Gdy dotarliśmy pod hotel czekał tam na nas Łukasz. A przynajmniej tak mi się wydawało,że na nas.
- Możemy pogadać?- powiedział,kiedy przechodziłam obok niego.
- Ok .Iwona weźmiesz to ? - wskazałam na torby,a Iwona kiwnęła głową.Wzięła ode mnie zakupy i razem z Łukaszem ruszyliśmy w stronę parku.Szliśmy bardzo długo.W końcu moim oczom ukazała się jakaś ławka. Usiedliśmy na niej.Spuściłam głowę.Zaczęłam się zastanawiać nad tym,czy powiedzieć mu o tym,co do niego czuję.Zebrałam w sobie siły i podniosłam głowę.Łukasz przybliżył się do mnie.Nasze twarze dzieliły centymetry.
- Muszę coś ci powiedzieć ...

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział VI

- Przepraszam , już się ubieramy .
- Podaj mi swój adres . Podjedziemy po was - powiedział , podałam adres i rozłączyłam się . Zaspałyśmy . CHOLERA !!!
- Iwona !!! Wstawaj ! Miałaś mnie obudzić , a sama zaspałaś !- krzyknęłam .Wzięłam przygotowane wcześniej ubrania i poszłam do łazienki . Po 15 minutach minutach usłyszałam dźwięk dzwonka.
- Jeszcze ktoś teraz ? - powiedziałam sama do siebie - Iwona ,otwórz - krzyknęłam .
- Ty nie możesz ?
- Nie , nie mogę - powiedziałam i wyszłam z łazienki. Iwona przekręciła kluczyk w zamku i otworzyła drzwi. Zobaczyłyśmy dwóch mężczyzn.
- Gotowe ?- zapytał Łukasz .
- Nie , nie widzisz ,że Iwa się maluje ,a ja myję zęby - odpowiedziałam i wróciłam do łazienki. Przepłukałam usta i wróciłam do salonu .
- Już ? Możemy iść ?- dopytywał się Łukasz.
- Nie ! - krzyknęłam i wzięłam do ręki tusz do rzęs.Łukasz wyrwał mi go - Co ty robisz ?
- Pomalujesz się w autobusie. Bierzcie rzeczy. Gdzie macie walizki ?
- Raczej walizkę. Stoi obok ciebie - powiedziałam, wskazując na walizkę.
- Spakowałyście się do jednej walizki ?!- zdziwił się Bartman , a ja pokazałam mu język .
- Tak w ogóle,Karolina jestem - powiedziałam .
- Zbyszek - charakterystycznie ruszał brwiami .
- Dobra , Zibi ,bierz walizki i autobusu - zarządził Żygadło. Bartman podszedł do walizki.
- Jak jesteś taki mądry to sam sobie ją weź - krzyknął Zbigniew. Żygadło nawet nie uniósł walizki .
- O matko , co wyście tam naładowały ?
- Masz moją torebkę i idź już do autobusu - powiedziałam do Łukasza , a on zniknął za drzwiami - Sama ją wezmę .
- Nie mam mowy . Ja sobie poradzę - Bartman wziął walizkę i wyszedł z mieszkania , Iwona za nim . Ja zamknęłam mieszkanie i zeszłam na pierwsze piętro . Dalszą drogę uniemożliwił mi Bartman,próbujący nieść naszą walizkę. Wyminęłam go na półpiętrze i zbiegłam po schodach . Wyszłam z budynku i zobaczyłam autokar.
- Karolina !!! Chodź - usłyszałam . Pobiegłam w stronę autokaru i weszłam do niego . Przywitałam kierowcę.
- Jest i Karolina - krzyknął ktoś z końca autokaru - Chodź do nas - znowu ktoś zawołał . Ruszyłam w tamtym kierunku. Jednak kierunku też ruszył. Wywaliłam się i walnęłam głową o podłogę .
- Karolina !!! - krzyknęli wszyscy. Łukasz wstał ze swojego miejsca i ruszył w moim kierunku.
- Niech się pan zatrzyma - krzyknął . I w tej chwili kierowca zahamował, a Łukasz poleciał na ... mnie. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. W tej właśnie chwili poczułam,że zesztywniała mi noga.
- Auuu - syknęłam .
- Przepraszam - powiedział i wstał. Podał mi rękę i podniosłam się.
- Doktorze - krzyknął Łukasz.
- Chodź do mnie dziecko - powiedział doktor Sowa, wyciągając w moją stronę rękę - Siadaj - wskazał na miejsce obok siebie.
- Mogę już jechać ?-krzyknął kierowca.
- Tak - odpowiedział Łukasz.
- Nic ci nie jest. Ale lepiej uważaj - szepnął , a ja wstałam - Łukasz, odprowadź ją ,żeby znowu się nie wywróciła.
- Dobrze- odpowiedział .Złapał mnie w pasie , a ja spojrzałam na niego - No co? Żebyś się nie przewróciła-uśmiechnął się cwaniacko i ruszyliśmy w stronę wolnych miejsc. Minęliśmy Iwonę, siedzącą z Winiarem.
- Siadaj - powiedział Łukasz ,wskazując na miejsce za Kubiakiem.Usiadłam przy oknie.
- Gdzie moja torebka?
- Leży obok Kubiaka .
- Cześć.Mogę moją torebkę ?- powiedziałam do Kubiaka ,"wsadzając" głowę pomiędzy siedzenia.
- Tak, proszę - odpowiedział i podał mi torebkę. Otworzyłam ją i wyciągnęłam mini lusterko i błyszczyk .
- Mój tusz ... - szepnęłam .
- A ,tak . Masz - powiedział i wyciągnął z kieszeni spodni tusz do rzęs. Pomalowałam się i schowałam rzeczy do torebki . Cały czas w głowie krążyła mi jedna myśl. Czemu chciał ,żebyśmy pojechały? Nie wytrzymałam i zapytałam o to .
- Bardzo mi na tym zależy - odpowiedział .
- Czemu tak ci na tym zależy?
- Dowiesz się w swoim czasie ! - szepnął , puścił do mnie perskie oko i ruszył w stronę trenera. Na miejscu Łukasza pojawił się Kurek. Pogadaliśmy sobie. Cały czas rozmowa dotyczyła siatkówki . W końcu kiedyś trenowałam. Opowiedziałam mu swoją historię z siatkówką,a on mi swoją .
- Kurek , spadaj! - powiedział Łukasz. Kurek wstał i ustąpił miejsca rozgrywającemu . Wzięłam MP4 i włożyłam słuchawki do uszu. Muzyka dudniła w uszach. Zamknęłam oczy. Ktoś klepnął mnie w ramię, podskoczyłam. Wyjęłam słuchawki z uszu .
- Idziesz na  obiad ?-spytał Łukasz.
- Tak - odrzekłam i wyszłam z autobusu. Weszliśmy do restauracji .Stół był już przygotowany. Usiedliśmy i panie kelnerki przyniosły jedzenie.
- Bon Appetit - powiedział trener,rzuciliśmy się na jedzenie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie wiem, jak oni, ale ja byłam mega głodna. Przecież nie jadłam nawet śniadania. Ignaczak oczywiście biegał wokół wszystkich z kamerą . Po skonsumowanym posiłku ,podziękowaliśmy za obiad i zmierzaliśmy w stronę autobusu.
- Ja muszę jeszcze do toalety - krzyknął Zatorski i pobiegł w stronę budynku. Reszta "wpakowała" się do autobusu.
- Michał - zwróciłam się do przyjmującego, ale zobaczyłam jego groźną minę - Przepraszam... Panie Michale
- Mów do mnie Michał . O co chodzi ?- zaśmiał się.
- Mógłby pan ... mógłbyś się przesiąść ,bo chciałabym pogadać z Iwoną .
- Proszę - powiedział i wstał. Poszedł gdzieś na tyły.
- Pytałaś o co chodzi ? - zapytała Iwona ,gdy ja usiadłam .
- Ta... - chciałam odpowiedzieć na jej pytanie, ale ...
- Panie kierowco, niech się pan zatrzyma. Zatorski biegnie za autobusem - krzyknął Ignaczak. Kierowca zatrzymał autokar, otworzył drzwi. Wszyscy wychylili głowy zza siedzeń, aby zobaczyć Zatorskiego. On wbiegł do autokaru i dostał ochrzan od trenera.
- Paul , never więcej takich zachowań , rozumiesz? - krzyczał trener.Wszyscy chichotali z młodego libero.
- Przepraszam - powiedział Zatorski i ruszył w naszą stronę.
- Oj, młody - jęknął Ignaczak .
- No co? Mówiłem ,że idę do toalety! Nikt mnie nie słucha - szlochał Zatorski.Biedny Pawełek. Nikt go nie zauważa. Ale nie dziwię się, przecież przy tych dwumetrowcach jest krasnalem.
-Miałaś mi powiedzieć.
- No tak... Powiedział ,że dowiem się w najbliższym czasie.
- Cokolwiek to oznacza, pozostaje nam czekać - uśmiechnęła się i włożyła słuchawki do uszu,ja też to uczyniłam i do końca trasy przesiedziałyśmy z słuchawkami w uszach.

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział V

Chwila ... Po co mam na niego czekać ? Może chce mi coś powiedzieć ?
- A co taka ślicznotka robi tutaj sama ?-usłyszałam . Podniosłam głowę i zobaczyłam siatkarza.
- Czekam na kogoś ... Pan Bartosz Kurek ,prawda?
- Tak. Całuję rączki pani ...
- Karoliny - dodałam .
- Bartek,Bartek - usłyszeliśmy wołanie Łukasza - Trener cię woła!
- No cóż . Muszę panią przeprosić . Obowiązki wzywają - pożegnał się i poszedł .
- Mam dla ciebie i twojej przyjaciółki bilety na mecz w Spodku.
- Ale ...
- Proszę , zgódź się . Wszystko jest załatwione. Jutro pojedziecie z nami autobusem do Katowic . Hotel też jest załatwiony .
- Dobra. O której i gdzie mamy się zjawić ?
- Wyjeżdżamy o 10 spod hotelu Mercure. Ja muszę już lecieć . Do zobaczenia - powiedział , pocałował w policzek i wyszedł z hali . Ja ruszyłam w stronę samochodu .
- I co ?- zapytała Iwona ,gdy otworzyłam drzwi samochodu. 
- Jedziemy na mecz do Spodka .
- Że co ? Jak? Gdzie ? Kiedy?
- Jutro , autobusem z siatkarzami .
- Ale jak to z siatkarzami ?- powiedziała , a ja przekręciłam kluczyk w stacyjce. Ruszyłyśmy...
- Przecież do twojego mieszkania trzeba było skręcić w prawo . 
- Tak ,ale jedziemy do ciebie. Musisz przecież się spakować .
- No tak - szepnęła. Po 15 minutach byłyśmy w jej mieszkaniu . 
- Weź tą wielką walizkę ,żebyśmy zmieściły się obie - powiedziałam . Iwona spakowała rzeczy i wróciłyśmy do samochodu . Po 10 minutach dotarłyśmy pod moje mieszkanie . Weszłyśmy , Iwona poszła do kuchni , a ja zaczęłam się pakować . Była 23. Pakowanie zajęło mi pół godziny.Później poszłam pod prysznic.Położyłyśmy się spać wcześniej,żeby wstać na czas.Iwona po pięciu minutach już "chrapała".Ja nie mogłam zasnąć, cały czas przez głowę przechodziło mi tysiąc pytań.Po co on zaprosił nas do tych Katowic? Czemu tak mu na tym zależało? Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk sms-a mojego telefonu . 
- Wyłącz to ! - krzyknęła Iwona i rzuciła w moją stronę poduszką . Ja szybko odblokowałam i zobaczyłam powiadomienie o nowej wiadomości . Kliknęłam ,żeby przeczytać . 
"Mam nadzieję ,że cię nie obudziłem . Chciałem życzyć kolorowych snów. Łukasz" 
"Jeżeli znowu mi się przyśnisz to napewno będą kolorowe", pomyślałam.
"Dzięki i nawzajem .  Dobranoc. Do jutra."- odpisałam . Odłożyłam i zasnęłam .
Stoję przed ołtarzem.Mam na sobie piękną, białą suknię. Odwracam się i widzę uśmiechniętą Iwonę. Za Łukaszem stoi Igła.
- Ja,Łukasz,biorę sobie ciebie,Karolino za żonę i ślubuję ci miłość,wierność i uczciwość małżeńską oraz ,że cię nie opuszczę aż do śmierci.Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci. 
Obudziłam się.Mój telefon dzwonił . 
- Gdzie wy jesteście ?-usłyszałam z telefonu. 
- Która godzina?-powiedziałam.Odwróciłam się.Na szafce stał zegar,który wskazywał godzinę 10:30 . 


niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział IV

Weszłyśmy na halę i znalazłyśmy nasze miejsca. Od boiska dzieliło nas parę metrów.
- Już lubię tego Łukasza.
- Taaa... Będziesz mogła sobie popatrzeć na Kubiaka- powiedziałam , a Iwona pokazała mi język . Wyjęłam z torebki aparat i zaczęłam przeglądać zdjęcia.
- Ty.... Patrz kto idzie ?
- No kto ? Może pan Kubiak , hmmm ?-powiedziałam nie odrywając wzroku od aparatu.
- No blisko.Nie on tylko jego dziewczyna.
- Monika ? - krzyknęłam i to był błąd . Wszyscy siedzący niedaleko mnie, włącznie z panią Moniką .
- Cicho bądź ! Ty to zawsze musisz z czymś wypalić .
- Taka już jestem - odpowiedziałam i wróciłam do mojego poprzedniego zajęcia. Nawet nie zauważyłam kiedy siatkarze zaczęli swoją rozgrzewkę.
- Ktoś idzie w naszym kierunku!
- Czyżby teraz był to pan Kubiak ?- zapytałam dalej przeglądając zdjęcia.Iwona nic nie odpowiedziała .
- Karolina ...- usłyszałam i zaczęłam się rozglądać się po kibicach.
- Tam - powiedziała Iwona i wskazała na stojącego przy barierkach siatkarza. Podeszłam do niego .
- Łukasz, co ty tu robisz ? Czemu się nie rozgrzewasz ?
- Po meczu poczekaj na mnie przy wyjściu .
- Dobrze, ale teraz już ,bo trener cię woła - mówię wskazując na trenera Anastaziego . Łukasz wraca na boisko , a ja do Iwony .
- Czego chciał ?- zapytała.
- Po meczu mam na niego poczekać przy wyjściu - odpowiedziałam . Po 10 minutach zaczął się mecz. Zawodnicy Anastaziego wygrywają pierwszego seta ,rozbrajając Bułgarów 25:15. Drugi set należał jednak do naszych przeciwników. Trzeci także. Widać było zdenerwowanie w oczach trenera i zawodników. Jednak udało im się rozgromić Bułgarów 25:20.Kibice szaleją . Został tie-break.Siatkarze nie poddają się i z łatwością go wygrywają. Kibice odśpiewują "Polska, biało-czerwoni", a siatkarze wychodzą do szatni . My , z Iwoną też wychodzimy .
- Masz tu kluczyki , poczekaj na mnie w samochodzie - mówię i daję Iwonie kluczyki . Ona wychodzi , a ja czekam.