niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział VI

- Przepraszam , już się ubieramy .
- Podaj mi swój adres . Podjedziemy po was - powiedział , podałam adres i rozłączyłam się . Zaspałyśmy . CHOLERA !!!
- Iwona !!! Wstawaj ! Miałaś mnie obudzić , a sama zaspałaś !- krzyknęłam .Wzięłam przygotowane wcześniej ubrania i poszłam do łazienki . Po 15 minutach minutach usłyszałam dźwięk dzwonka.
- Jeszcze ktoś teraz ? - powiedziałam sama do siebie - Iwona ,otwórz - krzyknęłam .
- Ty nie możesz ?
- Nie , nie mogę - powiedziałam i wyszłam z łazienki. Iwona przekręciła kluczyk w zamku i otworzyła drzwi. Zobaczyłyśmy dwóch mężczyzn.
- Gotowe ?- zapytał Łukasz .
- Nie , nie widzisz ,że Iwa się maluje ,a ja myję zęby - odpowiedziałam i wróciłam do łazienki. Przepłukałam usta i wróciłam do salonu .
- Już ? Możemy iść ?- dopytywał się Łukasz.
- Nie ! - krzyknęłam i wzięłam do ręki tusz do rzęs.Łukasz wyrwał mi go - Co ty robisz ?
- Pomalujesz się w autobusie. Bierzcie rzeczy. Gdzie macie walizki ?
- Raczej walizkę. Stoi obok ciebie - powiedziałam, wskazując na walizkę.
- Spakowałyście się do jednej walizki ?!- zdziwił się Bartman , a ja pokazałam mu język .
- Tak w ogóle,Karolina jestem - powiedziałam .
- Zbyszek - charakterystycznie ruszał brwiami .
- Dobra , Zibi ,bierz walizki i autobusu - zarządził Żygadło. Bartman podszedł do walizki.
- Jak jesteś taki mądry to sam sobie ją weź - krzyknął Zbigniew. Żygadło nawet nie uniósł walizki .
- O matko , co wyście tam naładowały ?
- Masz moją torebkę i idź już do autobusu - powiedziałam do Łukasza , a on zniknął za drzwiami - Sama ją wezmę .
- Nie mam mowy . Ja sobie poradzę - Bartman wziął walizkę i wyszedł z mieszkania , Iwona za nim . Ja zamknęłam mieszkanie i zeszłam na pierwsze piętro . Dalszą drogę uniemożliwił mi Bartman,próbujący nieść naszą walizkę. Wyminęłam go na półpiętrze i zbiegłam po schodach . Wyszłam z budynku i zobaczyłam autokar.
- Karolina !!! Chodź - usłyszałam . Pobiegłam w stronę autokaru i weszłam do niego . Przywitałam kierowcę.
- Jest i Karolina - krzyknął ktoś z końca autokaru - Chodź do nas - znowu ktoś zawołał . Ruszyłam w tamtym kierunku. Jednak kierunku też ruszył. Wywaliłam się i walnęłam głową o podłogę .
- Karolina !!! - krzyknęli wszyscy. Łukasz wstał ze swojego miejsca i ruszył w moim kierunku.
- Niech się pan zatrzyma - krzyknął . I w tej chwili kierowca zahamował, a Łukasz poleciał na ... mnie. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. W tej właśnie chwili poczułam,że zesztywniała mi noga.
- Auuu - syknęłam .
- Przepraszam - powiedział i wstał. Podał mi rękę i podniosłam się.
- Doktorze - krzyknął Łukasz.
- Chodź do mnie dziecko - powiedział doktor Sowa, wyciągając w moją stronę rękę - Siadaj - wskazał na miejsce obok siebie.
- Mogę już jechać ?-krzyknął kierowca.
- Tak - odpowiedział Łukasz.
- Nic ci nie jest. Ale lepiej uważaj - szepnął , a ja wstałam - Łukasz, odprowadź ją ,żeby znowu się nie wywróciła.
- Dobrze- odpowiedział .Złapał mnie w pasie , a ja spojrzałam na niego - No co? Żebyś się nie przewróciła-uśmiechnął się cwaniacko i ruszyliśmy w stronę wolnych miejsc. Minęliśmy Iwonę, siedzącą z Winiarem.
- Siadaj - powiedział Łukasz ,wskazując na miejsce za Kubiakiem.Usiadłam przy oknie.
- Gdzie moja torebka?
- Leży obok Kubiaka .
- Cześć.Mogę moją torebkę ?- powiedziałam do Kubiaka ,"wsadzając" głowę pomiędzy siedzenia.
- Tak, proszę - odpowiedział i podał mi torebkę. Otworzyłam ją i wyciągnęłam mini lusterko i błyszczyk .
- Mój tusz ... - szepnęłam .
- A ,tak . Masz - powiedział i wyciągnął z kieszeni spodni tusz do rzęs. Pomalowałam się i schowałam rzeczy do torebki . Cały czas w głowie krążyła mi jedna myśl. Czemu chciał ,żebyśmy pojechały? Nie wytrzymałam i zapytałam o to .
- Bardzo mi na tym zależy - odpowiedział .
- Czemu tak ci na tym zależy?
- Dowiesz się w swoim czasie ! - szepnął , puścił do mnie perskie oko i ruszył w stronę trenera. Na miejscu Łukasza pojawił się Kurek. Pogadaliśmy sobie. Cały czas rozmowa dotyczyła siatkówki . W końcu kiedyś trenowałam. Opowiedziałam mu swoją historię z siatkówką,a on mi swoją .
- Kurek , spadaj! - powiedział Łukasz. Kurek wstał i ustąpił miejsca rozgrywającemu . Wzięłam MP4 i włożyłam słuchawki do uszu. Muzyka dudniła w uszach. Zamknęłam oczy. Ktoś klepnął mnie w ramię, podskoczyłam. Wyjęłam słuchawki z uszu .
- Idziesz na  obiad ?-spytał Łukasz.
- Tak - odrzekłam i wyszłam z autobusu. Weszliśmy do restauracji .Stół był już przygotowany. Usiedliśmy i panie kelnerki przyniosły jedzenie.
- Bon Appetit - powiedział trener,rzuciliśmy się na jedzenie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie wiem, jak oni, ale ja byłam mega głodna. Przecież nie jadłam nawet śniadania. Ignaczak oczywiście biegał wokół wszystkich z kamerą . Po skonsumowanym posiłku ,podziękowaliśmy za obiad i zmierzaliśmy w stronę autobusu.
- Ja muszę jeszcze do toalety - krzyknął Zatorski i pobiegł w stronę budynku. Reszta "wpakowała" się do autobusu.
- Michał - zwróciłam się do przyjmującego, ale zobaczyłam jego groźną minę - Przepraszam... Panie Michale
- Mów do mnie Michał . O co chodzi ?- zaśmiał się.
- Mógłby pan ... mógłbyś się przesiąść ,bo chciałabym pogadać z Iwoną .
- Proszę - powiedział i wstał. Poszedł gdzieś na tyły.
- Pytałaś o co chodzi ? - zapytała Iwona ,gdy ja usiadłam .
- Ta... - chciałam odpowiedzieć na jej pytanie, ale ...
- Panie kierowco, niech się pan zatrzyma. Zatorski biegnie za autobusem - krzyknął Ignaczak. Kierowca zatrzymał autokar, otworzył drzwi. Wszyscy wychylili głowy zza siedzeń, aby zobaczyć Zatorskiego. On wbiegł do autokaru i dostał ochrzan od trenera.
- Paul , never więcej takich zachowań , rozumiesz? - krzyczał trener.Wszyscy chichotali z młodego libero.
- Przepraszam - powiedział Zatorski i ruszył w naszą stronę.
- Oj, młody - jęknął Ignaczak .
- No co? Mówiłem ,że idę do toalety! Nikt mnie nie słucha - szlochał Zatorski.Biedny Pawełek. Nikt go nie zauważa. Ale nie dziwię się, przecież przy tych dwumetrowcach jest krasnalem.
-Miałaś mi powiedzieć.
- No tak... Powiedział ,że dowiem się w najbliższym czasie.
- Cokolwiek to oznacza, pozostaje nam czekać - uśmiechnęła się i włożyła słuchawki do uszu,ja też to uczyniłam i do końca trasy przesiedziałyśmy z słuchawkami w uszach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz