piątek, 29 listopada 2013

Rozdział VII

Dojechaliśmy !!! Po pięciu godzinach męczarni w autobusie bez klimatyzacji,po dwugodzinnym staniu w korkach,po kilkudziesięciu piosenkach odśpiewanych przez Winiara, nasz autobus zaparkował na hotelowym parkingu. Wszyscy (dosłownie) rzucili się do wyjścia. Razem z Iwoną zabrałyśmy naszą walizkę. Może nie same.Wiózł nam ją Bartman.Dzięki ci Boże,że ktoś taki jeszcze istnieje. Siatkarze też zabrali swoje bagaże i ruszyliśmy w stronę wejścia do hotelu.Nie obyło się bez "Mogę prosić o autograf?".Siatkarze zrobili to co mieli zrobić i weszliśmy do hotelu.Przywitał nas zimny powiew klimatyzacji.Chociaż tutaj! Trener wraz z całym sztabem udali się do pań z recepcji,a my rozgościliśmy się na kanapach przy recepcji.Po kilku minutach mieliśmy już kluczyki do swoich pokoi.Rzuciliśmy się do windy.Jednak pierwszy był tam już sztab.Nikomu nie chciało się czekać na windę,więc postanowiliśmy pójść schodami.Byli tam już Kurek i Cichy Pit.Tylko czy ja wiem czy taki "cichy"?
-No idź deklu - krzyknął Kurek,wlokący się za Piotrkiem.Kopnął w jego walizkę.Środkowy wypuścił ją z ręki,a ona spadła po schodach.
-Nie !!! Moja nowa walizka - wydarł się Nowakowski i jak najszybciej zbiegł po schodach.Nie wiem czy wam już mówiłam,ale ta jego walizka jak spadała to się otworzyła i wszystkie jego ubrania i inne rzeczy wypadły na podłogę - I co ja teraz zrobię ?
- Chyba będziesz musiał kupić nową walizkę - poradziłam.
- Ale ona była nowa.Mamusia mi sprezentowała- zauważyłam w jego oczach łzy,ale mogło mi się wydawać.Wszyscy,jeszcze raz powtórzę,wszyscy siatkarze śmiali się z środkowego.
- Panowie nie ma się co śmiać.Trzeba pomóc koledze.Macie może miejsce w walizce?- powiedziała Iwona i rozejrzała się po siatkarzach.
- Nie martw się. Ja mam miejsce- powiedział Zatorski.
- Spakuj coś do Pawła,coś do tej reklamówki,a później pójdziemy na miasto i kupisz sobie nową- podałam Nowakowskiemu wspomnianą wcześniej reklamówkę.Zauważyłyśmy Zbyszka,który próbował wejść z dwiema walizkami na najbliższe piętro.
- Zbyszek,daj naszą walizkę.My sobie poradzimy- powiedziała Iwona i odebrała bagaż od zmachanego Zbyszka.Wsiadłyśmy do windy,która właśnie przyjechała.Wjechałyśmy na nasze piętro i zaczęłyśmy szukać naszego pokoju.
- 246,247,248 ... Jest 249 !- wydarłam się na cały hotel i weszłyśmy do pokoju. Ledwo co drzwi się zamknęły,usłyszałyśmy pukanie.
- Otwarte.
- Idziecie na miasto?- do pokoju wparował Igła.
- A myśmy się jeszcze nie przedstawiały. Karolina,a to Iwona- wskazałam na moją przyjaciółkę.
- Łukasz mi o was mówił .
- Tak ? A co ?
- Opowiadał,że spotkał jedną dziewczynę,po meczu i że się z nią umówił,i jeszcze,że się...- speszył się.-Ale to nieważne.To co? Idziecie?
- Tak - odpowiedziałyśmy chórem i po kilku minutach siedziałyśmy na sofach czekając na siatkarzy.Po jakiś pięciu minutach pojawili się.
-Sorry,że pytam,ale czy wy nie macie dzisiaj żadnego treningu?
- Nie,dzisiaj mamy wolne.Mecz jest dopiero pojutrze- powiedział Zagumny. Zaczęłam rozglądać się po siatkarzach. Ruciak, Zagumny, Ignaczak, Kubiak, Bartman, Nowakowski, Kurek, Winiarski, Możdżonek, Jarosz i Wiśniewski.
- A gdzie Łukasz?- bardzo spostrzegawcza ja,dostrzegłam brak rozgrywającego.
- Nie idzie - odpowiedział Krzysiek.Po jakiś 15 minutach spaceru byliśmy na przystanku tramwajowym.Kolejne 15 minut czekaliśmy na tramwaj,który według Winiarskiego miał przyjechać 5 minut po naszym przybyciu.A więc wsiedliśmy do tramwaju,gdzie były dwa miejsca siedzące.Siatkarze zaczęli swój spór,o to,który z nich ma usiąść.
- Ja usiądę,bo jestem najstarszy- powiedział Zagumny.
- Nie! Ja,bo,bo,bo ...-zaciął się Kurek.
- Kurek,siedź cicho.Ja usiądę,bo jestem najlepszym libero- krzyknął jakże skromny Ignaczak.
- My usiądziemy,bo jesteśmy kobietami-powiedziała Iwona i wepchałyśmy się na miejsca,o które "walczyli" siatkarze.Dalsza podróż minęła bez jakichkolwiek problemów.Wysiedliśmy z tramwaju,a Bartka zaczepił jakiś facet.
- Enschuldigung, wie kann ich zum Bank gehen?
- Ej,to chyba jakiś szwab,a ja nie umiem po szwabsku gadać- skwitował Bartek.I wtedy do akcji wkroczyłam ja i jakoś dogadałam się z Niemcem.Po paru minutach byliśmy w galerii.Każdy poszedł w swoją stronę. Z racji tego,że powiedziałam,że pomogę Piotrkowi kupić walizkę,weszłam z nim do pierwszego,lepszego sklepu z walizkami.
- Piotrek,patrz.Ta jest świetna... Ten kolor... Widziałam taką w telewizji.Jest świetna - powiedziałam,wskazując na pierwszą,lepszą walizkę.
- Ale... Ona jest różowa.
- Ten kolor jest teraz bardzo modny.
- Tak?- kiwnęłam głową.Piotrek zastanowił się chwilę,wziął walizkę i poszedł do kasy.Zapłacił i wyszliśmy ze sklepu.
- Głodny się zrobiłem. Może pójdziemy coś zjeść?
- Też chętnie bym coś zjadła- ruszyliśmy w stronę restauracji.Po drodze wstąpiłam do kilku sklepów i zrobiłam "małe" zakupy.
- Chodźmy do McDonalda- krzyknął Piotrek,gdy stanęliśmy przed restauracjami.Podeszliśmy do kasy i zamówiliśmy jedzenie.Zaczęliśmy szukać miejsca i zauważyliśmy siedzących siatkarzy.Przysiedliśmy się.
- Widzę,że ty już zrobiłaś zakupy- Iwona zaczęła zaglądać do toreb,które przyniosłam.
- O,nie . To dopiero początek.
- Niestety nie. Musimy wracać- powiedział Ignaczak.Skończyliśmy jedzenie i poszliśmy na przystanek.Po kilkunastu minutach wysiedliśmy z tramwaju. Nie obyło się bez żartów Ignaczaka. Gdy dotarliśmy pod hotel czekał tam na nas Łukasz. A przynajmniej tak mi się wydawało,że na nas.
- Możemy pogadać?- powiedział,kiedy przechodziłam obok niego.
- Ok .Iwona weźmiesz to ? - wskazałam na torby,a Iwona kiwnęła głową.Wzięła ode mnie zakupy i razem z Łukaszem ruszyliśmy w stronę parku.Szliśmy bardzo długo.W końcu moim oczom ukazała się jakaś ławka. Usiedliśmy na niej.Spuściłam głowę.Zaczęłam się zastanawiać nad tym,czy powiedzieć mu o tym,co do niego czuję.Zebrałam w sobie siły i podniosłam głowę.Łukasz przybliżył się do mnie.Nasze twarze dzieliły centymetry.
- Muszę coś ci powiedzieć ...

1 komentarz:

  1. Cholero jedna, czy ja mam Cię zaebać za tą końcówkę?!?!
    No, także ten tego.... Suuuuper ;***
    Czekam na next (mam nadzieję, że już niedługo) :D

    OdpowiedzUsuń