-Ale gdzie ?-uniosłam brwi
do góry.
-To jest niespodzianka i nie mogę ci powiedzieć-lekko musnął
moją szyję.Od dziecka byłam niecierpliwa,więc próbowałam dowiedzieć się czegoś
więcej.Ale moje próby szły na marne,Łukasz pozostawał nieugięty.Z szatni dobiegały
krzyki,wiwaty na cześć trenera.
-Lepiej idź,bo wypiją ci szampana-zaśmiałam się,a Łukasz
złapał mnie za rękę i wciągnął do szatni.
-O Karolinka-krzyknął już lekko wstawiony Bartman,gdzieś z
rogu szatni.Siatkarze świętowali,do późna.Najpierw w szatni,ale z racji tego,że
zostali wyproszeni przez ochroniarza,impreza przeniosła się do
hotelu.Mianowicie do pokoju Kurka i Cichego Pita.Trener od razu po przyjeździe
z hali udał się do swojego pokoju.Siatkarze przesunęli łóżka pod okno,żeby było
więcej miejsca. Jarosz przyniósł swojego laptopa,puścił muzykę i impreza
oficjalnie się zaczęła. Alkohol lał się litrami.Ciekawe skąd oni wzięli tyle
trunku? Najwidoczniej musieli już wcześniej się przygotować.Po kolejnym
bezalkoholowym piwie(dzięki ci o panie,że ci o to siatkarze zadbali też o mnie),zostałam
zaproszona przez Bartka na parkiet.Szaleliśmy na "parkiecie" przez
kilka piosenek,ale kiedy muzyka zamieniła się w wolną zaczęliśmy kołysać się z
nogi na nogę.Bartek złapał w rękę kosmyk moich włosów i zaczął kręcić go na
palcu.
-Jesteś piękna-wybełkotał.-Kocham cię.
-Co ? -spojrzałam na przyjmującego.-Jesteś już pijany i
chyba lepiej będzie, jeżeli już pójdę,bo jutro będziesz żałował słów,które
mogły tutaj paść-podeszłam do Łukasza i wzięłam od niego
kluczyk.Wytłumaczyłam,że źle się czuję i opuściłam lokum,w którym siatkarze
szaleli.W uszach dudniły mi słowa,które Bartosz skierował do mojej
osoby.Pomyślałam,że to przez nadmiar alkoholu i przestałam się tym
przejmować.Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka.Nie zasnęłam,czekałam aż Łukasz
wraz z Krzyśkiem wrócą do pokoju.I otóż po około godzinie pojawili się i to
dość pijani.
-Ciii Krzysiu,moja dziewczyna już śpi - szepnął Łukasz,kiedy
Igła wpadł na telewizor.Próbowałam nie wybuchnąć śmiechem,w końcu spałam,nie? Mój
ukochany ociężale opadł na łóżko,tak że aż zatrzeszczało.
-Teraz,to ty na pewno ją obudziłeś-zaczął śmiać się Ignaczak
i położył się na swoim łóżko.Przykrył się kołderką i po chwili już
chrapał.Łukasz położył się obok mnie i zamknął mnie w mocnym uścisku.
Wyciągnęłam z samochodu walizkę i razem z nią ruszyłam do
swojego mieszkania.Czekałam na Łukasza.Ze względu na to,że pojechaliśmy do
Gdańska osobno,musieliśmy też osobno wracać.Kiedy usiadłam na kanapie z kubkiem
kawy,w końcu przyjechał.Kazał mi się natychmiast pakować.No tak,przecież
mieliśmy wyjeżdżać.
-Gdzie jedziemy?Muszę chyba wiedzieć co mam spakować,nie?-
miałam nadzieję,że po tym powie mi gdzie jedziemy.Nie.Poradził mi,żebym
spakowała letnie rzeczy,bo tam gdzie jedziemy jest bardzo ciepło.Bardzo mi
pomogło.Zaczęłam pakowanie.Łukasz cały czas mnie poganiał,ale ja nie za bardzo
się śpieszyłam.Miałam zamiar udawać obrażoną,dopóki nie powie,gdzie jedziemy.
Łukasz zniósł walizki i ruszyliśmy na lotnisko.Nie wiem,czy
powiadomił wszystkich,żeby nie mówili gdzie leci nasz samolot,bo wydaje mi
się,że raczej kiedy mówią o jakimś locie,mówią,gdzie leci następujący
samolot.Jednak w naszym przypadku pani spikerka podała tylko numer lotu i
ruszyliśmy na pokład samolotu.
- Teraz chyba możesz powiedzieć mi gdzie jesteśmy-
zapytałam,kiedy wysiadaliśmy z samolotu.
- Florencja- odpowiedział,a ja miałam ochotę,skakać ze
szczęścia.Pocałowałam namiętnie Łukasza
i udaliśmy się po walizki.
Zwiedziliśmy już miasto i Łukasz zabrał mnie do
winnicy.Pomiędzy winoroślami czuł się jak dziecko w sklepie z zabawkami.
Wszystko co dobre szybko się kończy.Nasz 5-dniowy urlop
dobiegł końca i musieliśmy wracać do Polski.W dniu przylotu Łukasz musiał
stawić się na treningach,więc odwiózł mnie do mieszkania i ruszył w kierunku
spalskich lasów