wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział XIV

-Ale gdzie ?-uniosłam brwi  do góry.
-To jest niespodzianka i nie mogę ci powiedzieć-lekko musnął moją szyję.Od dziecka byłam niecierpliwa,więc próbowałam dowiedzieć się czegoś więcej.Ale moje próby szły na marne,Łukasz pozostawał nieugięty.Z szatni dobiegały krzyki,wiwaty na cześć trenera.
-Lepiej idź,bo wypiją ci szampana-zaśmiałam się,a Łukasz złapał mnie za rękę i wciągnął do szatni.
-O Karolinka-krzyknął już lekko wstawiony Bartman,gdzieś z rogu szatni.Siatkarze świętowali,do późna.Najpierw w szatni,ale z racji tego,że zostali wyproszeni przez ochroniarza,impreza przeniosła się do hotelu.Mianowicie do pokoju Kurka i Cichego Pita.Trener od razu po przyjeździe z hali udał się do swojego pokoju.Siatkarze przesunęli łóżka pod okno,żeby było więcej miejsca. Jarosz przyniósł swojego laptopa,puścił muzykę i impreza oficjalnie się zaczęła. Alkohol lał się litrami.Ciekawe skąd oni wzięli tyle trunku? Najwidoczniej musieli już wcześniej się przygotować.Po kolejnym bezalkoholowym piwie(dzięki ci o panie,że ci o to siatkarze zadbali też o mnie),zostałam zaproszona przez Bartka na parkiet.Szaleliśmy na "parkiecie" przez kilka piosenek,ale kiedy muzyka zamieniła się w wolną zaczęliśmy kołysać się z nogi na nogę.Bartek złapał w rękę kosmyk moich włosów i zaczął kręcić go na palcu.
-Jesteś piękna-wybełkotał.-Kocham cię.
-Co ? -spojrzałam na przyjmującego.-Jesteś już pijany i chyba lepiej będzie, jeżeli już pójdę,bo jutro będziesz żałował słów,które mogły tutaj paść-podeszłam do Łukasza i wzięłam od niego kluczyk.Wytłumaczyłam,że źle się czuję i opuściłam lokum,w którym siatkarze szaleli.W uszach dudniły mi słowa,które Bartosz skierował do mojej osoby.Pomyślałam,że to przez nadmiar alkoholu i przestałam się tym przejmować.Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka.Nie zasnęłam,czekałam aż Łukasz wraz z Krzyśkiem wrócą do pokoju.I otóż po około godzinie pojawili się i to dość pijani.
-Ciii Krzysiu,moja dziewczyna już śpi - szepnął Łukasz,kiedy Igła wpadł na telewizor.Próbowałam nie wybuchnąć śmiechem,w końcu spałam,nie? Mój ukochany ociężale opadł na łóżko,tak że aż zatrzeszczało.
-Teraz,to ty na pewno ją obudziłeś-zaczął śmiać się Ignaczak i położył się na swoim łóżko.Przykrył się kołderką i po chwili już chrapał.Łukasz położył się obok mnie i zamknął mnie w mocnym uścisku.
Wyciągnęłam z samochodu walizkę i razem z nią ruszyłam do swojego mieszkania.Czekałam na Łukasza.Ze względu na to,że pojechaliśmy do Gdańska osobno,musieliśmy też osobno wracać.Kiedy usiadłam na kanapie z kubkiem kawy,w końcu przyjechał.Kazał mi się natychmiast pakować.No tak,przecież mieliśmy wyjeżdżać.
-Gdzie jedziemy?Muszę chyba wiedzieć co mam spakować,nie?- miałam nadzieję,że po tym powie mi gdzie jedziemy.Nie.Poradził mi,żebym spakowała letnie rzeczy,bo tam gdzie jedziemy jest bardzo ciepło.Bardzo mi pomogło.Zaczęłam pakowanie.Łukasz cały czas mnie poganiał,ale ja nie za bardzo się śpieszyłam.Miałam zamiar udawać obrażoną,dopóki nie powie,gdzie jedziemy.
Łukasz zniósł walizki i ruszyliśmy na lotnisko.Nie wiem,czy powiadomił wszystkich,żeby nie mówili gdzie leci nasz samolot,bo wydaje mi się,że raczej kiedy mówią o jakimś locie,mówią,gdzie leci następujący samolot.Jednak w naszym przypadku pani spikerka podała tylko numer lotu i ruszyliśmy na pokład samolotu.
- Teraz chyba możesz powiedzieć mi gdzie jesteśmy- zapytałam,kiedy wysiadaliśmy z samolotu.
- Florencja- odpowiedział,a ja miałam ochotę,skakać ze szczęścia.Pocałowałam namiętnie Łukasza  i udaliśmy się po walizki.
Zwiedziliśmy już miasto i Łukasz zabrał mnie do winnicy.Pomiędzy winoroślami czuł się jak dziecko w sklepie z zabawkami.
Wszystko co dobre szybko się kończy.Nasz 5-dniowy urlop dobiegł końca i musieliśmy wracać do Polski.W dniu przylotu Łukasz musiał stawić się na treningach,więc odwiózł mnie do mieszkania i ruszył w kierunku spalskich lasów

3 komentarze:

  1. Spaaaaaaaaaaaaalskie lasy! Jak ja kooooocham te nasze Spaaaaaaaaaaaaalskie laaaaaaasy !!! XD
    Przepraszam, odbija mi troszeńkę.....
    Florencja, ulala :)

    OdpowiedzUsuń