wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział XIV

-Ale gdzie ?-uniosłam brwi  do góry.
-To jest niespodzianka i nie mogę ci powiedzieć-lekko musnął moją szyję.Od dziecka byłam niecierpliwa,więc próbowałam dowiedzieć się czegoś więcej.Ale moje próby szły na marne,Łukasz pozostawał nieugięty.Z szatni dobiegały krzyki,wiwaty na cześć trenera.
-Lepiej idź,bo wypiją ci szampana-zaśmiałam się,a Łukasz złapał mnie za rękę i wciągnął do szatni.
-O Karolinka-krzyknął już lekko wstawiony Bartman,gdzieś z rogu szatni.Siatkarze świętowali,do późna.Najpierw w szatni,ale z racji tego,że zostali wyproszeni przez ochroniarza,impreza przeniosła się do hotelu.Mianowicie do pokoju Kurka i Cichego Pita.Trener od razu po przyjeździe z hali udał się do swojego pokoju.Siatkarze przesunęli łóżka pod okno,żeby było więcej miejsca. Jarosz przyniósł swojego laptopa,puścił muzykę i impreza oficjalnie się zaczęła. Alkohol lał się litrami.Ciekawe skąd oni wzięli tyle trunku? Najwidoczniej musieli już wcześniej się przygotować.Po kolejnym bezalkoholowym piwie(dzięki ci o panie,że ci o to siatkarze zadbali też o mnie),zostałam zaproszona przez Bartka na parkiet.Szaleliśmy na "parkiecie" przez kilka piosenek,ale kiedy muzyka zamieniła się w wolną zaczęliśmy kołysać się z nogi na nogę.Bartek złapał w rękę kosmyk moich włosów i zaczął kręcić go na palcu.
-Jesteś piękna-wybełkotał.-Kocham cię.
-Co ? -spojrzałam na przyjmującego.-Jesteś już pijany i chyba lepiej będzie, jeżeli już pójdę,bo jutro będziesz żałował słów,które mogły tutaj paść-podeszłam do Łukasza i wzięłam od niego kluczyk.Wytłumaczyłam,że źle się czuję i opuściłam lokum,w którym siatkarze szaleli.W uszach dudniły mi słowa,które Bartosz skierował do mojej osoby.Pomyślałam,że to przez nadmiar alkoholu i przestałam się tym przejmować.Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka.Nie zasnęłam,czekałam aż Łukasz wraz z Krzyśkiem wrócą do pokoju.I otóż po około godzinie pojawili się i to dość pijani.
-Ciii Krzysiu,moja dziewczyna już śpi - szepnął Łukasz,kiedy Igła wpadł na telewizor.Próbowałam nie wybuchnąć śmiechem,w końcu spałam,nie? Mój ukochany ociężale opadł na łóżko,tak że aż zatrzeszczało.
-Teraz,to ty na pewno ją obudziłeś-zaczął śmiać się Ignaczak i położył się na swoim łóżko.Przykrył się kołderką i po chwili już chrapał.Łukasz położył się obok mnie i zamknął mnie w mocnym uścisku.
Wyciągnęłam z samochodu walizkę i razem z nią ruszyłam do swojego mieszkania.Czekałam na Łukasza.Ze względu na to,że pojechaliśmy do Gdańska osobno,musieliśmy też osobno wracać.Kiedy usiadłam na kanapie z kubkiem kawy,w końcu przyjechał.Kazał mi się natychmiast pakować.No tak,przecież mieliśmy wyjeżdżać.
-Gdzie jedziemy?Muszę chyba wiedzieć co mam spakować,nie?- miałam nadzieję,że po tym powie mi gdzie jedziemy.Nie.Poradził mi,żebym spakowała letnie rzeczy,bo tam gdzie jedziemy jest bardzo ciepło.Bardzo mi pomogło.Zaczęłam pakowanie.Łukasz cały czas mnie poganiał,ale ja nie za bardzo się śpieszyłam.Miałam zamiar udawać obrażoną,dopóki nie powie,gdzie jedziemy.
Łukasz zniósł walizki i ruszyliśmy na lotnisko.Nie wiem,czy powiadomił wszystkich,żeby nie mówili gdzie leci nasz samolot,bo wydaje mi się,że raczej kiedy mówią o jakimś locie,mówią,gdzie leci następujący samolot.Jednak w naszym przypadku pani spikerka podała tylko numer lotu i ruszyliśmy na pokład samolotu.
- Teraz chyba możesz powiedzieć mi gdzie jesteśmy- zapytałam,kiedy wysiadaliśmy z samolotu.
- Florencja- odpowiedział,a ja miałam ochotę,skakać ze szczęścia.Pocałowałam namiętnie Łukasza  i udaliśmy się po walizki.
Zwiedziliśmy już miasto i Łukasz zabrał mnie do winnicy.Pomiędzy winoroślami czuł się jak dziecko w sklepie z zabawkami.
Wszystko co dobre szybko się kończy.Nasz 5-dniowy urlop dobiegł końca i musieliśmy wracać do Polski.W dniu przylotu Łukasz musiał stawić się na treningach,więc odwiózł mnie do mieszkania i ruszył w kierunku spalskich lasów

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział XIII

Pierwszy set przegraliśmy 18:25 z Argentyńczykami.Drugi natomiast należał do nas.Trzeci także,ale w czwartym polegliśmy.Tie-break,wygrany przez nas.
Znowu przyjechałam do hotelu autokarem siatkarzy.Znowu pomiędzy siedzeniami,znowu przykryta bluzą Łukasza.Jednak wydaje mi się ,że ktoś zorientował się o mojej obecności.Mianowicie nas kapitan,Możdżonek ciągle wypytywał Łukasza,co kryje pod bluzą.Żygadło nie wytrzymał i powiedział mu.Jak dalej tak pójdzie to do końca Ligii,Anastasi dowie się o mojej obecności.Podjechaliśmy pod hotel,chwilę poczekaliśmy aż wszyscy wyjdą i znów z statusem "ninja"weszliśmy do hotelu.Szybki prysznic i do łóżka.
Kiedy razem z Łukaszem i Igłą oglądaliśmy telewizję, do pokoju wparował Nowakowski.
-Trener tu idzie-krzyknął.
-Jak to trener tu idzie ?- zrobiłam minę w stylu "WTF?"
-Normalnie.Na nogach.Chowaj się -powiedział,a ja w ostatniej chwili ukryłam się w szafie.Trener zapukał do pokoju i po "Proszę" Igły wszedł do środka.
-No proszę,jaki porządek - trener pochwalił siatkarzy.Moja w tym zasługa ,że tam taki porządek mają.Codziennie im łóżko ścieliłam.Chwila... Łóżko... Moja torebka...Przed tym nim Nowakowski wparował do pokoju,wyciągnęłam z szafy torebkę,bo Ignaczakowi zachciało się gumy do żucia.
-Łukasz,ja widzę,że ty teraz damskie torebki nosisz - czyli Anastasi jednak zauważył tą torebkę,a już myślałam ,że wszystko będzie dobrze.
-Trenerze... To nie moja,tylko Zatorskiego-wykręcił się rozgrywający.Oczywiście,znowu wszystkiemu winien jest Zatorski.Modliłam się,żeby trener jak najszybciej opuścił pokój.Ale on nie...On musi pogadać sobie z Ignaczakiem.Po półgodzinnym siedzeniu w szafie,trener (w końcu) opuścił lokum libero i rozgrywającego,a ja mogłam wyjść z szafy.Moi współlokatorzy zostali jeszcze przed meczem półfinałowym zostali zaproszeni przez Kurka i Nowakowskiego na partyjkę pokera,a ja zostałam sama,jak ten palec.Ale miałam telewizorek i dzięki niemu mój świat stał się piękniejszy.Dwie godziny później siedziałam już na hali,przypatrując się trenującym przed meczem siatkarzom.
Kiedy siatkarze przegrali drugiego seta,nie wytrzymałam i wstałam z mojego miejsca.Miałam zamiar dodać im otuchy,jakoś zmotywować ich do działania.Pierwszy problem,który stanął mi na drodze to ochroniarz.Nie chciał mnie puścić.Zawołałam Łukasza,podszedł powiedział,żeby ochroniarz mnie przepuścił i on też tak zrobił.Pocałowałam Łukasza i złapałam go za rękę.Podeszliśmy do siatkarzy,do którym Anastasi coś tłumaczył.Kiedy mnie zobaczył,wyglądał na bardzo zdziwionego.
- Karolina?
-Dzień dobry. Mogę coś powiedzieć?
- Tak,proszę - spojrzałam na sędziego.Mam około 10 sekund.Dużo słów cisnęło mi się na usta i próbowałam je jakoś ująć,żeby wyszło tak,jak tego chciałam.
-Chłopaki,za bardzo się stresujecie i popełniacie głupie błędy.Musicie wyrzucić z siebie stres,usunąć go.Zagrajcie sercem,ale też rozumem- usłyszałam gwizdek sędziego.Automatycznie wyciągnęłam rękę przed siebie.Każdy siatkarz wykonał to samo.Okrzyk i wbiegli na boisko.Chciałam wrócić na swoje miejsce,ale zatrzymał mnie trener.
-Dziękuję.Zostań-wskazał na miejsce obok drugiego trenera.Wygraliśmy ten set,ale następny przegraliśmy.
Starcie z Rosjanami zakończyło się ich zwycięstwem.Smutek,łzy,złe samopoczucie.Jednak słowa trenera,pocieszające siatkarzy, o meczu o 3 miejsce z Argentyńczykami poprawiły humor siatkarzom i wychodząc z hali,na ich twarzach pojawił się minimalny uśmiech.Autografy ,zdjęcia,wsparcie fanów to sprawiło,że siatkarze zapomnieli o meczu i z lepszym samopoczuciem dotarli do hotelu.
Argentyńczycy.3 sety.3 wygrane sety.Tak,Polska zajęła 3 miejsce w Lidze Światowej 2011.Przyszedł czas na wręczenie nagród indywidualnych i medali.Bartosz Kurek,najlepiej punktujący Ligii Światowej 2011.Krzysztof Ignaczak,najlepszy libero.
Polacy dumnie wchodzą na podium.Szczęśliwi.Zrobiłam mnóstwo zdjęć i po imprezie czekałam na Łukasza przed szatnią.Pojawił się z resztą szczęśliwych siatkarzy,oni weszli do szatni,a Łukasz został ze mną.
-Mam niespodziankę- powiedział pomiędzy pocałunkami.
-Jaką niespodziankę?
-Wyjeżdżamy...

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział XII

- Przepraszam najmocniej.Karolina?Co ty tutaj robisz ?-nikt inny tylko Nowakowski uniósł brwi ku górze.
-Cześć Piotrek! Też się cieszę,że cię widzę-pobiegłam do łazienki i spojrzałam w lustro.-Idioto... Przez ciebie z tym guzem będę wyglądała jak...wariatka-krzyknęłam.
-No przepraszam.Już idę po lód- powiedział i zatrzasnął za sobą drzwi.
Cholera!Powinnam była go zatrzymać.Co jeżeli spotka trenera?Już sobie wyobrażam ich rozmowę.
-Piotrek,where ty tak biegniesz ?
-Walnąłem Karolinę drzwiami i chyba będzie miała guza,więc biegnę po lód.
Łukasz będzie miał kłopoty.
W duchu odmówiłam chyba kilka razy różaniec,ale Nowakowski pojawił się po chwili.
-Nikogo nie spotkałeś?Nikomu nic nie powiedziałeś? - zaczęłam pytać i przyłożyłam lód do śliwy.
-Nie.
-Posłuchaj... Nie powinno mnie tu być...Ale jestem.Nie możesz nikomu powiedzieć o mojej obecności.Rozumiesz? Nikomu ani słowa.
-A co będę z tego miał ?
- Wdzięczność ?-prychnął.Postukał palcem policzek.-Szantażysta!-skwitowałam i cmoknęłam go w policzek.-Ale nikomu nie powiesz?
-Zgadza się.A wiesz może gdzie są chłopaki?
-A nie pojechali na trening ?
-No to super.Znowu mnie zostawili i znowu nie zagram w meczu.
-Nie martw się.Pewnie się zorientują i wrócą po ciebie- powiedziałam i zauważyłam,że na stoliku znajduje się kilka kanapek na talerzyku,kubek z herbatą i jakaś karteczka.
"Masz tu śniadanie.Nigdzie nie wychodź.O 14 wracamy.
Łukasz"
-Musisz wytrzymać ze mną do 14-powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.Piter odwzajemnił uśmiech.Skonsumowałam kanapki i wypiłam zimną już herbatę.Nowakowski tymczasem rozgościł się na łóżku Krzysia.Igła nie będzie zadowolony.Weszłam do łazienki i przebrałam się. Wyszłam, kiedy Nowakowski szperał w walizce Ignaczaka.
-Zagramy w wojnę?-zapytał,wyciągając z torby talię kart.Równo o 14 drzwi się otworzyły i stanęli w nich Żygadło z Ignaczakiem.Oboje zapytali o pobyt Nowakowskiego,o guza.Opowiedziałam im o historii z drzwiami,w tym czasie Nowakowski wyszedł z pokoju.
-Terasz wszyscy się dowiedzą - szepnął Ignaczak,kiedy Nowakowski zamknął za sobą drzwi.
-Obiecał,że nikomu nie powie-powiedziałam z nadzieją,że naprawdę tak będzie,ale... Ale kiedy po kilku minutach do pokoju wtargnął Kubiak,zmieniłam zdanie.
-Karolina!-rzucił mi się na szyję.-Jak ja dawno cię nie widziałem.Co ty tutaj robisz?Przecież trener zabronił choćby dzwonienia do partnerek,a ty tutaj?
-Właśnie ŁUKASZ!Czemu tutaj jestem,co?-odwróciłam się w stronę rozgrywającego.
-Bo się za tobą stęskniłem i chcę cię mieć przy sobie-przytulił mnie od tyłu i położył głowę na ramieniu.-Kocham cię-szepnął.Dwa słowa,a ile potrafią zdziałać.Gdybym miała teraz zmierzyć sobie poziom szczęścia,wynik wyniósłby 19287365478 %.Ale czy można mierzyć sobie szczęście?
-Rzygam tęczą na to wasze szczęście.Lepiej choćby na miasto.
-Dobrze,ale to chyba po meczu-siatkarze kiwnęli głowami.Czyżby Kubiak zapomniał,że grają dzisiaj mecz z Włochami?-Michał,a skąd ty w ogóle wiedziałeś,że ja tutaj jestem?
-Nowakowski mi powiedział- odpowiedział Kubiak.Gdybym tylko mogła pobiegłabym w tej chwili do Nowakowskiego i coś mu zrobiła,ale nie mogę,bo ktoś dowie się,że tutaj jestem.-Musimy wziąć Nowakowskiego ze sobą.Mam ochotę zatopić go w morzu albo zgubić gdzieś na mieście- zaśmiałam się moim złowrogim śmiechem.Zebraliśmy się i wsiedliśmy do samochodu.Żeby nie było,znowu siedziałam pomiędzy siedzeniami,ukryta pod bluzom Łukasza.Kubiak zapytał Nowakowskiego o wyjście na miasto,a ten się zgodził,więc nie wiedział co mam zamiar zrobić.Dojechaliśmy na halę.Umówiliśmy się,że poczekam na nich przed halą i później ruszymy na miasto.
Spotkanie z Włochami.Nie poszło dobrze.Przegraliśmy 3:0.Siatkarze podali sobie ręce i wyszli do szatni.Czekałam 20 minut i siatkarze pojawili się.Ruszyliśmy na "podbój" miasta.Gdańsk.Piękne miasto.Byłam tutaj kilka razy.Na wakacjach,na meczach,na szkolnych wycieczkach.Igła,Ziomek i Piter poszli do jakiegoś spożywczaka po jakieś napoje i jedzenie,a ja z Kubiakiem usiedliśmy w jakieś restauracji i przy świeżo wyciskanych soczkach pomarańczowych.Bla,bla,bla.Jednak (w końcu) Kubiak zapytał o Iwonę.
-Jeśli chcesz,mogę dać ci jej numer-powiedziałam,a Kubiak kiwnął głową.Na serwetce napisałam numer przyjaciółki i podałam ją siatkarzowi.W tym czasie pojawiła się reszta i wróciliśmy do hotelu.

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział XI

Zjadłam śniadanie i wsiadłam do mojego Audi Q3.Wyjechałam z parkingu,a później z Wrocławia.Tak,jadę na mecz.Dzisiaj zaczyna się faza finałowa Ligi Światowej 2011.Iwona nie mogła ze mną pojechać,bo jak powiedziała,musiała załatwić jakieś sprawy.Około 14 byłam już w Toruniu i zwiedziłam sobie miasto.Zjadłam jakiś lekki obiad i ruszyłam w dalszą drogę,Po trzech godzinach parkowałam samochód niedaleko hali w Gdańsku.Spacerkiem ruszyłam w stronę Ergo Areny.Panu kasjerowi pokazałam swoją wejściówkę i po chwili siedziałam na swoim miejscu.Hala powoli zaczęła się zapełniać.Po półgodzinie siatkarze wybiegli na boisko.Łukasz natychmiast odnalazł mnie wzrokiem i szeroko się uśmiechnął.Odwzajemniłam uśmiech.
Skończyli swoje rozgrzewki i przyszedł czas na odśpiewanie hymnów obu drużyn.Naszym rywalem była Bułgaria.Najpierw hymn naszych rywali,później nasz odśpiewany razem z siatkarzami.Główne składy weszły na boisko i zaczął się mecz.Pierwszy set wygraliśmy 25:20.W drugim jednak polegliśmy naszym rywalom i przegraliśmy 23:25.Trzeci okazał się totalną porażką - 14:25.Jednak siatkarze nie poddali się i czwarty set należał do nas.Tie-break,ale wygrany.Pierwszy mecz w fazie finałowej Polska wygrała z Bułgarią.
Łukasz kiwnął ręką,żebym podeszła.
-Poczekaj przy autobusie-powiedział i zaczął mnie całować.Rozdzieliliśmy się,on poszedł do szatni,a ja pod autobus.Po 15 minutach pojawił się.
-Jedziesz ze mną do hotelu.
-Załatwiłeś mi pokój?
-A po co ci pokój?Nie było żadnych wolnych pokoi w naszym hotelu,ale obgadałem wszystko z Igłą i zgodził się,aby do końca turnieju mieszkała z nami w pokoju.
- To jakiś żart?Rozumiem,że będę musiała spać na podłodze,tak ?
-Nie,ze mną.
-A trener wie ?
-Nie.Powiedział,że nie ma żadnych rodzin na Lidze Światowej,ale ja tak bardzo się stęskniłem.Przemycę cię do hotelu.Nikt się nie dowie.-podbiegł do kierowcy ,żeby ten otworzył drzwi.Łukasz uważnie rozejrzał się,czy aby nikt nie idzie.Szybko wbiegłam do autobusu i usiadłam w przedostatnim rzędzie.
-A co z moim samochodzie?- przypomniałam sobie o moim biednym samochodzie,które teraz na pewno rozpacza,że zostawiłam go samego.
-Nic mu się nie stanie.Parking strzeżony.Przepraszam,ale muszę przykryć cię bluzą,żeby nikt cię nie zobaczył-powiedział i wskazał na wnękę pomiędzy jednym i drugim siedzeniem.Zrozumiałam,że mam się tam schować,a Łukasz zasłonił mnie swoją bluzą.Po chwili usłyszałam głosy rozbawionych siatkarzy.Od razu dało się poznać,że wygrali mecz.
Gdy wszyscy siatkarze i sztab załadowali się do autobusu,kierowca ruszył.Po 20 minutach byliśmy na miejscu.I całe szczęście! Wytrzymam wszystko,ale nie śpiewy Zatorskiego.Wszyscy opuścili autobus.Wszyscy oprócz Łukasz,który tłumaczył się,że musi skończyć pisać sms-a.Wysiedliśmy i z statusem ninja ruszyliśmy do hotelu.Wybraliśmy schody(bezpieczniejszą drogę dotarcia na pierwsze piętro).Drzwi otworzył nam Ignaczak,który wiedział o wszystkim.Przywitałam się z nim,pogratulowałam meczu i wygranej,i ruszyłam do toalety ,w celu załatwienia potrzeby fizjologicznej.Wróciłam i położyłam się na łóżku obok Łukasza.
-Film czy poker?- zapytał Krzysiu ,podnosząc ku górze ręce.W jednej trzymał jakiś film,w drugiej karty.
-Film-odpowiedzieliśmy chórem.
-No to w końcu obejrzę sobie jakiś horror-mina od razu mi się zmieniła.Nienawidzę horrorów.Zawsze po obejrzeniu jakiegoś mam koszmary.Próbowałam wymusić na Ignaczaku jakiś inny film,ale się nie udało.Włączył film i ukazał się tytuł."Koszmar z ulicy Wiązów".
Nie,nie,nie - krzyczałam w myślach.Znajomi dużo mówili mi o tym filmie.Strasznie straszny.
-Nie bój się.Jestem przy tobie-szepnął Łukasz,a ja mocniej wtuliłam się w niego.Chyba zauważył przerażenie na mojej twarzy po pierwszej scenie.Wymigałam się pójściem do toalety i siedziałam tam dobre pół godziny.Pogrzebałam w kosmetyczkach siatkarzy,poczytałam etykiety pas do zębów itp.,itd.Wzięłam bardzo,bardzo długi prysznic i nałożyłam koszulkę Łukasza,sięgającą do moich kolan.Wyszłam z łazienki i trafiłam na najgorsze.W filmie właśnie się zabijali.Rzuciłam się na łóżko i zasłoniłam oczy dłońmi.Łukasz podał mi jakąś książkę i słuchawki.Włożyłam je do uszu ,a muzykę puściłam na fulla.Książkę położyłam na głowie tak,aby nie widzieć tych okrutnych scen."Jak oni mogą coś takiego oglądać?"
Po kilkunastu piosenkach Żygadło zaczął całować moją szyję.Wyjęłam słuchawki i razem z książką wylądowały na podłodze.Zaczęliśmy się całować.
- Nie przeszkadzajcie sobie,ale mówię tylko,że ja nadal tutaj JESTEM-odezwał się Ignaczak,gdy miałam zamiar zrzucić z rozgrywającego koszulkę.Wiedział co mam zamiar zrobić?Może czyta mi w myślach?Mam nadzieję,że nie.Przerwaliśmy/
- Ignaczak,nie opychaj się tak tymu chipsami,bo przytyjesz i wyrzucą cie z drużyny,a później żona cię rzuci-powiedział Łukasz,a Ignaczak pokazał mu język.Ja nakryłam się kołdrą po same uszy i oddałam się w objęcia Morfeusza.
I was thinking bout her, thinkin bout me,Thinkin bout us, what we gon' be Opened my eyes yeah, it was only. Just A Dream. So I travelled back, down that road Will she come back, no one knowsI realize yeah, it was only, Just A Dream,
"Wtf ? Co to jest?",pomyślałam.Przypomniałam sobie,że wczoraj taką piosenką dzwonił mój budzik,więc teraz to też musiał być on.Podniosłam głowę.Siatkarzy nie było,wyłączyłam budzik i ponownie zasnęłam.
Pukanie.Głośne pukanie.To mnie właśnie obudziło.Podniosłam się z łóżka i stanęłam pod drzwiami."Kto to może być?",pomyślałam.Pukanie ustało,drzwi się otworzyły,a ja dostałam nimi w głowę.

Rozdział X

Obudziły mnie przekleństwa Łukasza,które jak mniemam kierował do tostera.Założyłam szlafrok i weszłam do kuchni.Łukasz właśnie stawiał kubki z kawą na stole.
-Dzień dobry-powiedziałam,wstając na palce,aby móc dosięgać do ust rozgrywającego.
-Dzień dobry-pocałował mnie.Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy spożywać przygotowane przez Łukasz śniadanie.Po skończeniu podziękowałam i poszłam się ubrać.Gdy wróciłam,wszystko było już posprzątane.
-Mam nadzieję,że już zawsze będziesz robił mi takie śniadania-szepnęłam.
-Jak sobie zasłużysz- i zaczęła się walka na poduszki.Skończyło się na tym,że oboje wylądowaliśmy na podłodze i zaczęliśmy  się całować.Przypomniałam sobie,że gdy byliśmy w Katowicach ,zadzwoniła moja koleżanka z pracy,Kasia z prośbą o to ,czy mogłabym ją zastąpić,bo musi załatwić jakieś sprawy.Nie miałam nic przeciwko.Niby wzięłam wolne,ale nic nie szkodzi,jeśli trochę popracuję.Rozleniwię się i będzie tyle.Łukasz zaproponował,że mnie podwiezie.Wsiedliśmy do jego samochodu i podśpiewując piosenki,które leciały w radiu dojechaliśmy na miejsce.Pracowałam w kawiarence ,niedaleko mojego domu.Pożegnałam się i weszłam do środka.Przywitałam się z Kasią i po chwili zaczęłam pracę.
Zgodnie z obietnicą Kasia po dwóch godzinach zjawiła się z powrotem.Wróciłam do mieszkania.Łukasza nie było.Wysłałam do niego sms-a."Mam sprawy do załatwienia"-odpisał.Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać powtórki jakiś seriali.Po 16 ktoś zadzwonił do drzwi.Poszłam otworzyć i zobaczyłam mężczyznę z kwiatami.
-Pani Florek?-kiwnęłam głową.-To dla pani.
-Od kogo ?
-W środku jest bilecik.Proszę pokwitować odbiór-podpisałam dokument i odebrałam kwiaty.Róże.Około 30.Zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni.Do wysokiego wazonu wlałam wodę i włożyłam kwiaty.Znalazłam bilecik.
"O 19 przyjeczie po ciebie kierowca.Bądź gotowa =)
P.S. Ubierz jakąś sukienkę                                                                                   
Łukasz "
Zaczęłam zastanawiać się dokąd zamierza mnie zabrać.Ale jeżeli chciałam się dowiedzieć,to musiałam zacząć się przygotowywać.Poszłam pod prysznic.Pomalowałam paznokcie,wysuszyłam włosy.Czas wybrać sukienkę.Postawiłam na bordową sukienkę i czarne szpilki.  Ubrałam sukienkę,a na nogi wsunęłam szpilki.Było kilka minut przed 19.Wzięłam kopertówkę,włożyłam do niej telefon.Zgarnęłam z stoliczka klucze i wyszłam z mieszkania.Zamknęłam je,a klucze wrzuciłam do torebki.Wyszłam przed blok.Samochód już czekał.
-Proszę- kierowca otworzył mi drzwi,a ja wsiadłam do środka.Podjechaliśmy pod najwyższy budynek we Wrocławiu.Kierowca kazał mi wysiąść.Przed budynkiem czekała kobieta,która zaprowadziła mnie na dach.Zdziwił mnie widok udekorowanego stołu.
Widok stamtąd był piękny.Zachód słońca ,piękne widoki na miasto.
-I jak ci się podoba?- usłyszałam jego głos.Odwróciłam się.Stał przede mną.W koszuli.Czarnej koszuli.Wyglądał nieziemsko przystojnie.Podszedł jeszcze bliżej i położył rękę na biodrze,drugą ujął moją dłoń i zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki,lecącej z głośników.
-Jest pięknie.Dziękuję-powiedziałam i złożyłam na jego ustach pocałunek.Siedliśmy do stołu i zjedliśmy danie przyniesione przez kelnerkę.
To było moje marzenie.Kolacja na dachu.Mężczyzna,którego kocham,u mojego boku.
-Dziękuję-szepnęłam,gdy wracaliśmy do mieszkania.Ta noc była taka sama jak poprzednia.
2 dni później
Wstałam przed siódmą,żeby zrobić mu śniadanie.Powiedział,że wyjeżdża o ósmej.Upiekłam naleśniki,zaparzyłam kawę i poszłam go obudzić.Zjedliśmy śniadanie.Łukasz zniósł walizki do samochodu.
-Już tęsknię-powiedziałam,gdy przyszedł czas na pożegnanie.
-Co zrobisz,kiedy wyjadę do Włoch?-szepnął.
Cholera... Zapomniałam,przecież on gra w tym sezonie w Trentino.
-Chyba umrę z tęsknoty.
-Widzimy się za dwa dni-wyciągnął jakieś pudełeczko z samochodu.-Zapomniałbym.Miałem dać ci to przedwczoraj-podał mi czerwone pudełeczko.Od razu otworzyłam.Była w nim branzoletka .Pożegnaliśmy się,wsiadł do samochodu i odjechał.

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział IX

-Guys,widzimy się za five dni w Gdańsku,a za trzy dni stawiacie się na treningach-powiedział Anastasi.Dało się usłyszeć jęki niezadowolenia,ale nie byłam pewna czy po informacji o treningach czy może po meczu.
Czekałam już 15 minut,a żaden z siatkarzy nie raczył jeszcze wyjść z szatni.Nie było nawet słychać żadnych głosów."Chyba nie uciekli przez okno",pomyślałam.Wyobrażacie sobie tych ... wielkoludów wychodzących przez małe okienko w szatni? Bo ja też nie.Nie wytrzymałam i w końcu weszłam do szatni.Ale to co tam zobaczyłam dogłębnie mnie zaskoczyło.Bowiem siatkarze paradowali po pomieszczeniu w samych ręcznikach,z słuchawkami w uszach.Zapewne nie słyszeli,że otworzyłam drzwi,ale ... Zastanawiało mnie czy oni są może ślepi czy po prostu mają zamknięte oczy,skoro żaden nie zauważył mojej obecności.Może byli w hipnozie? Może...
Nie trwało to długo kiedy (w końcu) zauważył mnie Zagumny.Powiadomił swoich kolegów o mojej obecności i wszyscy schowali się do łazienki.Może nie wszyscy... Zostali jeszcze :wpatrujący się we mnie Bartman i z zamkniętymi oczami kołyszący się Kubiak.Zbyszek szturchnął Michała,który otworzył oczy,zabrał ubrania i zapewne szybko chciał zniknąć za drzwiami łazienki(jeżeli pomieszczenie z prysznicami można nazwać łazienką).Jednak gdy Kubiak wstał z ławki,Bartman pociągnął za jego ręcznik,a ja odruchowo zasłoniłam oczy.
-Bartman,idioto-zawołał Kubiak,wchodząc do łazienki.W jego ślady poszedł atakujący,a ja rozsiadłam się na ławce i czekałam...Pierwszy z łazienki wyszedł Żygadło.Od razu rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam całować.
- To wy jesteście razem?-Nowakowski wyszedł z pomieszczenia,wpatrując się w nas zdezorientowanym wzrokiem.Oboje,z Łukaszem kiwnęliśmy głowami.Po chwili pojawił się trener i zwołał wszystkich zawodników do autokaru.Iwona już siedziała w środku.
Tym razem nie było śpiewów Bartmana,żartów Ignaczaka.Nic nie było.Siatkarze siedzieli cicho,tępo wpatrując się w sufit.Atmosfera-niczym na pogrzebie.
-Ej,nie ma co się smucić.Gracie dalej,to najważniejsze!Wiadomo przecież,że Brazylijczycy są bradzo dobrzy w tym co robią i tak łatwo nie da się ich pokonać.Najwidoczniej czegoś wam zabrakło i tyle.Ale nie siedźcie z minami jak na pogrzebie,bo przez chwilę naprawdę myślałam,że ktoś umarł-na twarzach siatkarzy zagościł minimalny uśmiech.-Bierzcie przykład z Zatorskiego!Nie martwi się,bo wie,że wszystko jeszcze będzie dobrze.Prawda,Pawełku?-zwróciłam się do młodego libero.
- Co ja ?-zdezorientowany Paweł spojrzał w moją stronę.
- Powiedz kolegom,że nie ma się o co martwić i trzeba cieszyć się z tego,że jesteście dalej.
- Co? Ja tam nie wiem z czego wy się cieszycie,ja tam się cieszę,bo mi mama pieska kupiła-powiedział Zatorski,a wszyscy siatkarze spojrzeli na mnie w stylu "Are you fucking kidding me?".
"Aha,Zatorski.Dzięki za pomoc".
-Powiedzmy,że nie mówiłam nic o Zatorskim.Po prostu rozchmurzcie się-opadłam na siedzenie z zrezygnowania.
Dojechaliśmy do hotelu,każdy udał się do swojego pokoju.Ja włączyłam telewizor,Iwona czytała jakąś książkę.Nagle do pokoju wpadł Żygadło.
-Mieliśmy jechać jutro do Wrocławia,ale jedziemy dzisiaj.Pakujcie się - jak szybko się pojawił tak szybko zniknął.Przebrałyśmy się i spakowały resztę rzeczy do walizki.Zabrałyśmy rzeczy i zjechałyśmy windą na recepcję.Podeszłyśmy do jednej z pań recepcjonistek.Chciałyśmy zapłacić za nasz pokój,ale recepcjonistka powiedziała nam,że niejaki pan Żygadło już wszystko załatwił.Po chwili pojawił się też wspomniany wcześniej pan.
-Gotowe?
- Tak.Czemu za nas zapłaciłeś?
- Ja was zaprosiłem,ja zapłaciłem.
-Ale...
-Bez żadnych "ale"- złożył na moich ustach pocałunek.Wyszliśmy z hotelu,na parkingu czekał na nas samochód,jak rozumiem chyba Łukasza,ale wolałam nie pytać.Zapakowaliśmy bagaże i ruszyliśmy w drogę.Łukasz włączył radio i razem z Iwoną zaczęłyśmy śpiewać.Po jakiś dwóch godzinach zatrzymaliśmy się na Orlenie,w celu załatwienia potrzeb fizycznych i zakupie kawy.Po wypiciu kawy ruszyliśmy w dalszą drogę.Zasnęłam.
Obudziłam się dopiero,gdy byliśmy pod blokiem Iwony.Pożegnałam się z nią i pojechaliśmy do mojego mieszkania.Łukasz zaparkował na jakimś wolnym miejscu i wyszedł z samochodu.Okrążył go bardzo szybko,tylko po to,żeby otworzyć mi drzwi.Wyszłam z samochodu i zarzuciłam ręce na szyję rozgrywającego.
-Rozumiem,że nie przyjechałeś tu po to,żeby otwierać mi drzwi-zaczął mnie całować.W krótkim czasie znaleźliśmy się w mieszkaniu.Łukasz bardzo szybko pozbył się mojej bluzki.Równie szybko ja ściągnęłam jego bluzę.Wylądowaliśmy w łóżku.
Spotkanie po meczu.Wyjazd do Katowic.Ten spacer.Pocałunek i jeszcze to.Jestem mega szczęśliwa.Zasnęłam w ramionach mężczyzny,w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia.

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział VIII

- Muszę coś ci powiedzieć... - nie dokończył.- Słyszałaś to ?
- Co ?
- Chłopaki wychodźcie.Wiem,że tam jesteście - powiedział , a z krzaków za moimi plecami wyszli Ignaczak,Zatorski,Nowakowski,Winiarski,Bartman i Kubiak.Byłam nieźle zdziwiona.Założę się,że moje oczy wyglądały wtedy jak pięciozłotówki.
- Co wyście tam robili? -nie usłyszałam odpowiedzi.
- Chodź- szepnął Łukasz i powoli zaczęliśmy oddalać się od "podglądaczy". Po kilkudziesięciu krokach zatrzymaliśmy się.
- Łukasz,możesz mi powiedzieć,o co chodzi?! O czym chciałeś ze mną porozmawiać?! Bo ja do cholery jasnej nie rozumiem! Czemu tamci siedzieli w krzakach?! Po co zaciągnąłeś mnie aż tutaj?!
- Uspokój się .
- Powiedz mi o czym chciałeś ze mną rozmawiać! Nie chcesz powiedzieć ?! No to cześć - krzyknęłam,odwróciłam się i chciałam wrócić do hotelu.Ale nie udało mi się to.Pewnie zastanawiacie się dlaczego.Otóż Łukasz złapał mnie za nadgarstek i obrócił do siebie.-Łukasz,co ty robisz? Proszę puść mnie.
Zbliżył się do mnie i lekko musnął moje usta.
-Proszę cię,wysłuchaj mnie.Zakochałem się w tobie,dlatego chciałem,żebyś tutaj była.Gdy jesteś obok mnie,dajesz mi siłę do działania - wyszeptał,a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć.Jeszcze raz złożył na moich ustach pocałunek.Odwzajemniłam go.
-Łukasz ... Też się w tobie zakochałam. Kiedy zobaczyłam cię wtedy po tym meczu moje serce zaczęło w końcu dla kogoś bić - przerwał mi kolejnym pocałunkiem.Do późna spacerowaliśmy trzymając się za ręce po hotelowym parku.Ponieważ zrobiło się już zimno,postanowiliśmy wrócić do pokoi.
- No to dobranoc - pocałowałam Łukasza w policzek.
- Słodkich snów - pocałował mnie i weszłam do pokoju.Iwona akurat brała prysznic.Włączyłam telewizor.Po chwili Iwona wyszła z łazienki.
- A ty co taka szczęśliwa? Całowałaś się z kimś czy co ?
- Zgadłaś - szeroko się uśmiechnęłam.
- Z Żygadło ?
- Może ... - wzięłam piżamę i zamknęłam się w łazience.Wzięłam szybki prysznic.Rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki.Iwona czytała jakąś książkę z słuchawkami w uszach.Wskoczyłam na jej łóżko.Wiedziałam,że się przestraszy.
- Głupia jesteś ? Chcesz żebym na zawał tu padła? Dobra,opowiadaj- opowiedziałam jej to co miałam opowiedzieć.Po drugiej poszłyśmy spać.
Ktoś wylał na mnie zimną wodę.
- Iwona !!! Zabiję cię - wrzasnęłam.
- No wstawaj,kochanieńka.Już 11.Czy tym razem też ci się śnił Łukaszek?
- Nie.Jadłaś już śniadanie?
- Nie. Chyba zjemy coś na mieście,bo z tego co wiem śniadania są do 11- powiedziała Iwona.Wzięłam ubrania i weszłam do łazienki.Ubrałam się i związałam włosy w wysokiego kucyka.Postanowiłyśmy pojechać do galerii,w której byłyśmy z siatkarzami.
Do hotelu wróciłyśmy po 17. Zaniosłyśmy zakupy do pokoju,przebrałyśmy się i poszłyśmy do restauracji.Siatkarze byli na treningu.Wzięłyśmy jedzenie i usiadłyśmy przy wolnym stoliku.Zjadłyśmy obiadokolacje i wróciłyśmy do pokoju.Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać powtórki seriali,Iwona czytała książkę.Po godzinie "nicnierobienia" usłyszałyśmy pukanie.
- Idziemy na spacer? - usłyszałam,gdy otworzyłam drzwi.
- Tak - odpowiedziałam ,całując go w policzek.- Iwona,idę na spacer- powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi.Wyszliśmy z hotelu i przez trzy godziny spacerowaliśmy po parku.
- Wracajmy już. Jutro gracie mecz - wróciliśmy do hotelu.Łukasz odprowadził mnie pod same drzwi pokoju,pocałował na dobranoc.Gdy weszłam do pokoju, Iwona oglądała telewizję.Przyłączyłam się do niej.Do 23 oglądałyśmy pierwszą część "Titanica",obie ryczałyśmy jak głupie,ale mniejsza o to.Później położyłyśmy się spać.
Obudziłyśmy się po 7,słysząc dzwonek mojego telefonu.Wzięłam go do ręki.Na wyświetlaczu"Łukasz".
- Człowieku,czy ty wiesz która jest godzina- powiedziałam zaspanym głosem,odbierając telefon.
/Jest godzina 7:02 i czas na bieganie.Za 5 minut jestem u was w pokoju i macie być gotowe.
Wyciągnęłam z walizki koszulkę , spodnie i weszłam do łazienki.Ubrałam się ,a włosy związałam w koka.Usłyszałam pukanie do drzwi.Zeszliśmy przed hotel,gdzie byli siatkarze.
- Jak myśmy się długo nie widzieli - powiedział Piotrek,rzucając mi się na szyję.
- Rozumiem,że się stęskniliście przez ten jeden dzień .
Zaczęliśmy biegać.Myślałam,że mam najgorszą kondycję z wszystkich tutaj obecnych,ale okazało się,że jednak nie.Na szarym końcu "toczył" się Zatorski.Około 9 wróciłam do pokoju.Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się.Obudziłam Iwonę i zeszłyśmy na śniadanie.Zjadłyśmy śniadanie i wróciłyśmy do pokoju.Do wyjazdu do Spodka siedziałyśmy w pokoju. Wsiadłyśmy do autobusu i każdy w radosnym nastroju dotarł do Spodka.Za kilkadziesiąt minut siatkarze mieli zmierzyć się z Brazylijczykami.Im bliżej było meczu tym bardziej dało się wyczuć zdenerwowanie w polskiej szatni.
- Łukasz,masz im pokazać na co cię stać- powiedziałam,gdy siatkarze mieli wchodzić na boisko.Łukasz mrugnął okiem i złożył na moich ustach pocałunek.Znalazłam Iwonę i razem usiadłyśmy na swoich miejscach.Spodek wypełniony.Odśpiewany hymn przez kibiców to coś wspaniałego.Kibice zagrzewali siatkarzy do gry.Jednak w pierwszym secie polegliśmy.Drugi jednak wygraliśmy,ale w trzecim coś się zepsuło i przegrywaliśmy 2:1.W czwartym polscy siatkarze mocno walczyli.Niestety w tym secie też polegliśmy i ostateczny wynik meczu to 3:1.Siatkarze podają sobie ręce i wychodzą do szatni.Przepraszam Iwonę i próbuję dostać się do polskiej szatni.
- Guys,widzimy się za five dni w Gdańsku.


piątek, 29 listopada 2013

Rozdział VII

Dojechaliśmy !!! Po pięciu godzinach męczarni w autobusie bez klimatyzacji,po dwugodzinnym staniu w korkach,po kilkudziesięciu piosenkach odśpiewanych przez Winiara, nasz autobus zaparkował na hotelowym parkingu. Wszyscy (dosłownie) rzucili się do wyjścia. Razem z Iwoną zabrałyśmy naszą walizkę. Może nie same.Wiózł nam ją Bartman.Dzięki ci Boże,że ktoś taki jeszcze istnieje. Siatkarze też zabrali swoje bagaże i ruszyliśmy w stronę wejścia do hotelu.Nie obyło się bez "Mogę prosić o autograf?".Siatkarze zrobili to co mieli zrobić i weszliśmy do hotelu.Przywitał nas zimny powiew klimatyzacji.Chociaż tutaj! Trener wraz z całym sztabem udali się do pań z recepcji,a my rozgościliśmy się na kanapach przy recepcji.Po kilku minutach mieliśmy już kluczyki do swoich pokoi.Rzuciliśmy się do windy.Jednak pierwszy był tam już sztab.Nikomu nie chciało się czekać na windę,więc postanowiliśmy pójść schodami.Byli tam już Kurek i Cichy Pit.Tylko czy ja wiem czy taki "cichy"?
-No idź deklu - krzyknął Kurek,wlokący się za Piotrkiem.Kopnął w jego walizkę.Środkowy wypuścił ją z ręki,a ona spadła po schodach.
-Nie !!! Moja nowa walizka - wydarł się Nowakowski i jak najszybciej zbiegł po schodach.Nie wiem czy wam już mówiłam,ale ta jego walizka jak spadała to się otworzyła i wszystkie jego ubrania i inne rzeczy wypadły na podłogę - I co ja teraz zrobię ?
- Chyba będziesz musiał kupić nową walizkę - poradziłam.
- Ale ona była nowa.Mamusia mi sprezentowała- zauważyłam w jego oczach łzy,ale mogło mi się wydawać.Wszyscy,jeszcze raz powtórzę,wszyscy siatkarze śmiali się z środkowego.
- Panowie nie ma się co śmiać.Trzeba pomóc koledze.Macie może miejsce w walizce?- powiedziała Iwona i rozejrzała się po siatkarzach.
- Nie martw się. Ja mam miejsce- powiedział Zatorski.
- Spakuj coś do Pawła,coś do tej reklamówki,a później pójdziemy na miasto i kupisz sobie nową- podałam Nowakowskiemu wspomnianą wcześniej reklamówkę.Zauważyłyśmy Zbyszka,który próbował wejść z dwiema walizkami na najbliższe piętro.
- Zbyszek,daj naszą walizkę.My sobie poradzimy- powiedziała Iwona i odebrała bagaż od zmachanego Zbyszka.Wsiadłyśmy do windy,która właśnie przyjechała.Wjechałyśmy na nasze piętro i zaczęłyśmy szukać naszego pokoju.
- 246,247,248 ... Jest 249 !- wydarłam się na cały hotel i weszłyśmy do pokoju. Ledwo co drzwi się zamknęły,usłyszałyśmy pukanie.
- Otwarte.
- Idziecie na miasto?- do pokoju wparował Igła.
- A myśmy się jeszcze nie przedstawiały. Karolina,a to Iwona- wskazałam na moją przyjaciółkę.
- Łukasz mi o was mówił .
- Tak ? A co ?
- Opowiadał,że spotkał jedną dziewczynę,po meczu i że się z nią umówił,i jeszcze,że się...- speszył się.-Ale to nieważne.To co? Idziecie?
- Tak - odpowiedziałyśmy chórem i po kilku minutach siedziałyśmy na sofach czekając na siatkarzy.Po jakiś pięciu minutach pojawili się.
-Sorry,że pytam,ale czy wy nie macie dzisiaj żadnego treningu?
- Nie,dzisiaj mamy wolne.Mecz jest dopiero pojutrze- powiedział Zagumny. Zaczęłam rozglądać się po siatkarzach. Ruciak, Zagumny, Ignaczak, Kubiak, Bartman, Nowakowski, Kurek, Winiarski, Możdżonek, Jarosz i Wiśniewski.
- A gdzie Łukasz?- bardzo spostrzegawcza ja,dostrzegłam brak rozgrywającego.
- Nie idzie - odpowiedział Krzysiek.Po jakiś 15 minutach spaceru byliśmy na przystanku tramwajowym.Kolejne 15 minut czekaliśmy na tramwaj,który według Winiarskiego miał przyjechać 5 minut po naszym przybyciu.A więc wsiedliśmy do tramwaju,gdzie były dwa miejsca siedzące.Siatkarze zaczęli swój spór,o to,który z nich ma usiąść.
- Ja usiądę,bo jestem najstarszy- powiedział Zagumny.
- Nie! Ja,bo,bo,bo ...-zaciął się Kurek.
- Kurek,siedź cicho.Ja usiądę,bo jestem najlepszym libero- krzyknął jakże skromny Ignaczak.
- My usiądziemy,bo jesteśmy kobietami-powiedziała Iwona i wepchałyśmy się na miejsca,o które "walczyli" siatkarze.Dalsza podróż minęła bez jakichkolwiek problemów.Wysiedliśmy z tramwaju,a Bartka zaczepił jakiś facet.
- Enschuldigung, wie kann ich zum Bank gehen?
- Ej,to chyba jakiś szwab,a ja nie umiem po szwabsku gadać- skwitował Bartek.I wtedy do akcji wkroczyłam ja i jakoś dogadałam się z Niemcem.Po paru minutach byliśmy w galerii.Każdy poszedł w swoją stronę. Z racji tego,że powiedziałam,że pomogę Piotrkowi kupić walizkę,weszłam z nim do pierwszego,lepszego sklepu z walizkami.
- Piotrek,patrz.Ta jest świetna... Ten kolor... Widziałam taką w telewizji.Jest świetna - powiedziałam,wskazując na pierwszą,lepszą walizkę.
- Ale... Ona jest różowa.
- Ten kolor jest teraz bardzo modny.
- Tak?- kiwnęłam głową.Piotrek zastanowił się chwilę,wziął walizkę i poszedł do kasy.Zapłacił i wyszliśmy ze sklepu.
- Głodny się zrobiłem. Może pójdziemy coś zjeść?
- Też chętnie bym coś zjadła- ruszyliśmy w stronę restauracji.Po drodze wstąpiłam do kilku sklepów i zrobiłam "małe" zakupy.
- Chodźmy do McDonalda- krzyknął Piotrek,gdy stanęliśmy przed restauracjami.Podeszliśmy do kasy i zamówiliśmy jedzenie.Zaczęliśmy szukać miejsca i zauważyliśmy siedzących siatkarzy.Przysiedliśmy się.
- Widzę,że ty już zrobiłaś zakupy- Iwona zaczęła zaglądać do toreb,które przyniosłam.
- O,nie . To dopiero początek.
- Niestety nie. Musimy wracać- powiedział Ignaczak.Skończyliśmy jedzenie i poszliśmy na przystanek.Po kilkunastu minutach wysiedliśmy z tramwaju. Nie obyło się bez żartów Ignaczaka. Gdy dotarliśmy pod hotel czekał tam na nas Łukasz. A przynajmniej tak mi się wydawało,że na nas.
- Możemy pogadać?- powiedział,kiedy przechodziłam obok niego.
- Ok .Iwona weźmiesz to ? - wskazałam na torby,a Iwona kiwnęła głową.Wzięła ode mnie zakupy i razem z Łukaszem ruszyliśmy w stronę parku.Szliśmy bardzo długo.W końcu moim oczom ukazała się jakaś ławka. Usiedliśmy na niej.Spuściłam głowę.Zaczęłam się zastanawiać nad tym,czy powiedzieć mu o tym,co do niego czuję.Zebrałam w sobie siły i podniosłam głowę.Łukasz przybliżył się do mnie.Nasze twarze dzieliły centymetry.
- Muszę coś ci powiedzieć ...

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział VI

- Przepraszam , już się ubieramy .
- Podaj mi swój adres . Podjedziemy po was - powiedział , podałam adres i rozłączyłam się . Zaspałyśmy . CHOLERA !!!
- Iwona !!! Wstawaj ! Miałaś mnie obudzić , a sama zaspałaś !- krzyknęłam .Wzięłam przygotowane wcześniej ubrania i poszłam do łazienki . Po 15 minutach minutach usłyszałam dźwięk dzwonka.
- Jeszcze ktoś teraz ? - powiedziałam sama do siebie - Iwona ,otwórz - krzyknęłam .
- Ty nie możesz ?
- Nie , nie mogę - powiedziałam i wyszłam z łazienki. Iwona przekręciła kluczyk w zamku i otworzyła drzwi. Zobaczyłyśmy dwóch mężczyzn.
- Gotowe ?- zapytał Łukasz .
- Nie , nie widzisz ,że Iwa się maluje ,a ja myję zęby - odpowiedziałam i wróciłam do łazienki. Przepłukałam usta i wróciłam do salonu .
- Już ? Możemy iść ?- dopytywał się Łukasz.
- Nie ! - krzyknęłam i wzięłam do ręki tusz do rzęs.Łukasz wyrwał mi go - Co ty robisz ?
- Pomalujesz się w autobusie. Bierzcie rzeczy. Gdzie macie walizki ?
- Raczej walizkę. Stoi obok ciebie - powiedziałam, wskazując na walizkę.
- Spakowałyście się do jednej walizki ?!- zdziwił się Bartman , a ja pokazałam mu język .
- Tak w ogóle,Karolina jestem - powiedziałam .
- Zbyszek - charakterystycznie ruszał brwiami .
- Dobra , Zibi ,bierz walizki i autobusu - zarządził Żygadło. Bartman podszedł do walizki.
- Jak jesteś taki mądry to sam sobie ją weź - krzyknął Zbigniew. Żygadło nawet nie uniósł walizki .
- O matko , co wyście tam naładowały ?
- Masz moją torebkę i idź już do autobusu - powiedziałam do Łukasza , a on zniknął za drzwiami - Sama ją wezmę .
- Nie mam mowy . Ja sobie poradzę - Bartman wziął walizkę i wyszedł z mieszkania , Iwona za nim . Ja zamknęłam mieszkanie i zeszłam na pierwsze piętro . Dalszą drogę uniemożliwił mi Bartman,próbujący nieść naszą walizkę. Wyminęłam go na półpiętrze i zbiegłam po schodach . Wyszłam z budynku i zobaczyłam autokar.
- Karolina !!! Chodź - usłyszałam . Pobiegłam w stronę autokaru i weszłam do niego . Przywitałam kierowcę.
- Jest i Karolina - krzyknął ktoś z końca autokaru - Chodź do nas - znowu ktoś zawołał . Ruszyłam w tamtym kierunku. Jednak kierunku też ruszył. Wywaliłam się i walnęłam głową o podłogę .
- Karolina !!! - krzyknęli wszyscy. Łukasz wstał ze swojego miejsca i ruszył w moim kierunku.
- Niech się pan zatrzyma - krzyknął . I w tej chwili kierowca zahamował, a Łukasz poleciał na ... mnie. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. W tej właśnie chwili poczułam,że zesztywniała mi noga.
- Auuu - syknęłam .
- Przepraszam - powiedział i wstał. Podał mi rękę i podniosłam się.
- Doktorze - krzyknął Łukasz.
- Chodź do mnie dziecko - powiedział doktor Sowa, wyciągając w moją stronę rękę - Siadaj - wskazał na miejsce obok siebie.
- Mogę już jechać ?-krzyknął kierowca.
- Tak - odpowiedział Łukasz.
- Nic ci nie jest. Ale lepiej uważaj - szepnął , a ja wstałam - Łukasz, odprowadź ją ,żeby znowu się nie wywróciła.
- Dobrze- odpowiedział .Złapał mnie w pasie , a ja spojrzałam na niego - No co? Żebyś się nie przewróciła-uśmiechnął się cwaniacko i ruszyliśmy w stronę wolnych miejsc. Minęliśmy Iwonę, siedzącą z Winiarem.
- Siadaj - powiedział Łukasz ,wskazując na miejsce za Kubiakiem.Usiadłam przy oknie.
- Gdzie moja torebka?
- Leży obok Kubiaka .
- Cześć.Mogę moją torebkę ?- powiedziałam do Kubiaka ,"wsadzając" głowę pomiędzy siedzenia.
- Tak, proszę - odpowiedział i podał mi torebkę. Otworzyłam ją i wyciągnęłam mini lusterko i błyszczyk .
- Mój tusz ... - szepnęłam .
- A ,tak . Masz - powiedział i wyciągnął z kieszeni spodni tusz do rzęs. Pomalowałam się i schowałam rzeczy do torebki . Cały czas w głowie krążyła mi jedna myśl. Czemu chciał ,żebyśmy pojechały? Nie wytrzymałam i zapytałam o to .
- Bardzo mi na tym zależy - odpowiedział .
- Czemu tak ci na tym zależy?
- Dowiesz się w swoim czasie ! - szepnął , puścił do mnie perskie oko i ruszył w stronę trenera. Na miejscu Łukasza pojawił się Kurek. Pogadaliśmy sobie. Cały czas rozmowa dotyczyła siatkówki . W końcu kiedyś trenowałam. Opowiedziałam mu swoją historię z siatkówką,a on mi swoją .
- Kurek , spadaj! - powiedział Łukasz. Kurek wstał i ustąpił miejsca rozgrywającemu . Wzięłam MP4 i włożyłam słuchawki do uszu. Muzyka dudniła w uszach. Zamknęłam oczy. Ktoś klepnął mnie w ramię, podskoczyłam. Wyjęłam słuchawki z uszu .
- Idziesz na  obiad ?-spytał Łukasz.
- Tak - odrzekłam i wyszłam z autobusu. Weszliśmy do restauracji .Stół był już przygotowany. Usiedliśmy i panie kelnerki przyniosły jedzenie.
- Bon Appetit - powiedział trener,rzuciliśmy się na jedzenie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie wiem, jak oni, ale ja byłam mega głodna. Przecież nie jadłam nawet śniadania. Ignaczak oczywiście biegał wokół wszystkich z kamerą . Po skonsumowanym posiłku ,podziękowaliśmy za obiad i zmierzaliśmy w stronę autobusu.
- Ja muszę jeszcze do toalety - krzyknął Zatorski i pobiegł w stronę budynku. Reszta "wpakowała" się do autobusu.
- Michał - zwróciłam się do przyjmującego, ale zobaczyłam jego groźną minę - Przepraszam... Panie Michale
- Mów do mnie Michał . O co chodzi ?- zaśmiał się.
- Mógłby pan ... mógłbyś się przesiąść ,bo chciałabym pogadać z Iwoną .
- Proszę - powiedział i wstał. Poszedł gdzieś na tyły.
- Pytałaś o co chodzi ? - zapytała Iwona ,gdy ja usiadłam .
- Ta... - chciałam odpowiedzieć na jej pytanie, ale ...
- Panie kierowco, niech się pan zatrzyma. Zatorski biegnie za autobusem - krzyknął Ignaczak. Kierowca zatrzymał autokar, otworzył drzwi. Wszyscy wychylili głowy zza siedzeń, aby zobaczyć Zatorskiego. On wbiegł do autokaru i dostał ochrzan od trenera.
- Paul , never więcej takich zachowań , rozumiesz? - krzyczał trener.Wszyscy chichotali z młodego libero.
- Przepraszam - powiedział Zatorski i ruszył w naszą stronę.
- Oj, młody - jęknął Ignaczak .
- No co? Mówiłem ,że idę do toalety! Nikt mnie nie słucha - szlochał Zatorski.Biedny Pawełek. Nikt go nie zauważa. Ale nie dziwię się, przecież przy tych dwumetrowcach jest krasnalem.
-Miałaś mi powiedzieć.
- No tak... Powiedział ,że dowiem się w najbliższym czasie.
- Cokolwiek to oznacza, pozostaje nam czekać - uśmiechnęła się i włożyła słuchawki do uszu,ja też to uczyniłam i do końca trasy przesiedziałyśmy z słuchawkami w uszach.

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział V

Chwila ... Po co mam na niego czekać ? Może chce mi coś powiedzieć ?
- A co taka ślicznotka robi tutaj sama ?-usłyszałam . Podniosłam głowę i zobaczyłam siatkarza.
- Czekam na kogoś ... Pan Bartosz Kurek ,prawda?
- Tak. Całuję rączki pani ...
- Karoliny - dodałam .
- Bartek,Bartek - usłyszeliśmy wołanie Łukasza - Trener cię woła!
- No cóż . Muszę panią przeprosić . Obowiązki wzywają - pożegnał się i poszedł .
- Mam dla ciebie i twojej przyjaciółki bilety na mecz w Spodku.
- Ale ...
- Proszę , zgódź się . Wszystko jest załatwione. Jutro pojedziecie z nami autobusem do Katowic . Hotel też jest załatwiony .
- Dobra. O której i gdzie mamy się zjawić ?
- Wyjeżdżamy o 10 spod hotelu Mercure. Ja muszę już lecieć . Do zobaczenia - powiedział , pocałował w policzek i wyszedł z hali . Ja ruszyłam w stronę samochodu .
- I co ?- zapytała Iwona ,gdy otworzyłam drzwi samochodu. 
- Jedziemy na mecz do Spodka .
- Że co ? Jak? Gdzie ? Kiedy?
- Jutro , autobusem z siatkarzami .
- Ale jak to z siatkarzami ?- powiedziała , a ja przekręciłam kluczyk w stacyjce. Ruszyłyśmy...
- Przecież do twojego mieszkania trzeba było skręcić w prawo . 
- Tak ,ale jedziemy do ciebie. Musisz przecież się spakować .
- No tak - szepnęła. Po 15 minutach byłyśmy w jej mieszkaniu . 
- Weź tą wielką walizkę ,żebyśmy zmieściły się obie - powiedziałam . Iwona spakowała rzeczy i wróciłyśmy do samochodu . Po 10 minutach dotarłyśmy pod moje mieszkanie . Weszłyśmy , Iwona poszła do kuchni , a ja zaczęłam się pakować . Była 23. Pakowanie zajęło mi pół godziny.Później poszłam pod prysznic.Położyłyśmy się spać wcześniej,żeby wstać na czas.Iwona po pięciu minutach już "chrapała".Ja nie mogłam zasnąć, cały czas przez głowę przechodziło mi tysiąc pytań.Po co on zaprosił nas do tych Katowic? Czemu tak mu na tym zależało? Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk sms-a mojego telefonu . 
- Wyłącz to ! - krzyknęła Iwona i rzuciła w moją stronę poduszką . Ja szybko odblokowałam i zobaczyłam powiadomienie o nowej wiadomości . Kliknęłam ,żeby przeczytać . 
"Mam nadzieję ,że cię nie obudziłem . Chciałem życzyć kolorowych snów. Łukasz" 
"Jeżeli znowu mi się przyśnisz to napewno będą kolorowe", pomyślałam.
"Dzięki i nawzajem .  Dobranoc. Do jutra."- odpisałam . Odłożyłam i zasnęłam .
Stoję przed ołtarzem.Mam na sobie piękną, białą suknię. Odwracam się i widzę uśmiechniętą Iwonę. Za Łukaszem stoi Igła.
- Ja,Łukasz,biorę sobie ciebie,Karolino za żonę i ślubuję ci miłość,wierność i uczciwość małżeńską oraz ,że cię nie opuszczę aż do śmierci.Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci. 
Obudziłam się.Mój telefon dzwonił . 
- Gdzie wy jesteście ?-usłyszałam z telefonu. 
- Która godzina?-powiedziałam.Odwróciłam się.Na szafce stał zegar,który wskazywał godzinę 10:30 . 


niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział IV

Weszłyśmy na halę i znalazłyśmy nasze miejsca. Od boiska dzieliło nas parę metrów.
- Już lubię tego Łukasza.
- Taaa... Będziesz mogła sobie popatrzeć na Kubiaka- powiedziałam , a Iwona pokazała mi język . Wyjęłam z torebki aparat i zaczęłam przeglądać zdjęcia.
- Ty.... Patrz kto idzie ?
- No kto ? Może pan Kubiak , hmmm ?-powiedziałam nie odrywając wzroku od aparatu.
- No blisko.Nie on tylko jego dziewczyna.
- Monika ? - krzyknęłam i to był błąd . Wszyscy siedzący niedaleko mnie, włącznie z panią Moniką .
- Cicho bądź ! Ty to zawsze musisz z czymś wypalić .
- Taka już jestem - odpowiedziałam i wróciłam do mojego poprzedniego zajęcia. Nawet nie zauważyłam kiedy siatkarze zaczęli swoją rozgrzewkę.
- Ktoś idzie w naszym kierunku!
- Czyżby teraz był to pan Kubiak ?- zapytałam dalej przeglądając zdjęcia.Iwona nic nie odpowiedziała .
- Karolina ...- usłyszałam i zaczęłam się rozglądać się po kibicach.
- Tam - powiedziała Iwona i wskazała na stojącego przy barierkach siatkarza. Podeszłam do niego .
- Łukasz, co ty tu robisz ? Czemu się nie rozgrzewasz ?
- Po meczu poczekaj na mnie przy wyjściu .
- Dobrze, ale teraz już ,bo trener cię woła - mówię wskazując na trenera Anastaziego . Łukasz wraca na boisko , a ja do Iwony .
- Czego chciał ?- zapytała.
- Po meczu mam na niego poczekać przy wyjściu - odpowiedziałam . Po 10 minutach zaczął się mecz. Zawodnicy Anastaziego wygrywają pierwszego seta ,rozbrajając Bułgarów 25:15. Drugi set należał jednak do naszych przeciwników. Trzeci także. Widać było zdenerwowanie w oczach trenera i zawodników. Jednak udało im się rozgromić Bułgarów 25:20.Kibice szaleją . Został tie-break.Siatkarze nie poddają się i z łatwością go wygrywają. Kibice odśpiewują "Polska, biało-czerwoni", a siatkarze wychodzą do szatni . My , z Iwoną też wychodzimy .
- Masz tu kluczyki , poczekaj na mnie w samochodzie - mówię i daję Iwonie kluczyki . Ona wychodzi , a ja czekam.

czwartek, 31 października 2013

Rozdział III

- Dobra, opowiadaj jak było ?
- No a jak miało być ? Jak na zwykłej randce z facetem ?
- No ale co robiliście ?
- Rozmawialiśmy , a co mogliśmy robić ?
- A o czym ?
- O wszystkim - powiedziałam , wstałam z sofy i udałam się w stronę łazienki .
- Zaprosił nas jutro na mecz - rzuciłam , wchodząc do łazienki .
- Karolina, twój telefon dzwoni- usłyszałam , wychodząc spod prysznica .
- To odbierz - krzyknęłam .
- Halo ? ... Cześć ... Tak , to ja . O co chodzi ? ... Ok , przekażę ... Dobra, bardzo dziękuję ... No cześć - rozłączyła , a ja wyszłam z łazienki. 
- Kto dzwonił ?- zapytałam . 
- Łukasz .
- Jaki Łukasz ? 
- No nie udawaj ,że nie wiesz - powiedziała, pokazałam jej język. 
- Mamy załatwione bilety w strefie VIP , rozumiesz ?-zapiszczała.Przyłączyłam się do niej i odtańczyłyśmy taniec radości .
- Śpisz dzisiaj u mnie ?- zapytałam . 
- Pewnie . Od ciebie jest bliżej na halę 
- Może coś obejrzymy ?
- Chętnie . Może "Street Dance"?
- Tak . To ty włącz, a ja idę po popcorn - powiedziałam kierując się w stronę kuchni . Wróciłam z miską popcornu i coca-colą gdy film właśnie się zaczynał.Znałyśmy go na pamięć ,ale możemy go oglądać miliony razy . Po skończeniu filmu pogadałyśmy sobie i około trzeciej zasnęłyśmy .
- Karolina? - usłyszałam .
- Tu jestem - odpowiedziałam , wychylając głowę z 
przymierzalni-Jak ci się podoba ?- wychodzę z przymierzalni w niebieskiej sukience.  
-Wyglądasz cudownie - powiedział , całując mnie 
namiętnie.Wracam do przymierzalni , ściągam sukienkę i wieszam na wieszaku.Ubieram bluzkę i Łukasz wchodzi do 
przymierzalni-Dobra,dawaj , idę do kasy - mówi i bierze sukienkę.
- Nie ! Sama za nią zapłacę - mówię , ale Łukasz ignoruje mnie i idzie dalej- Łukasz,wracaj ! Łukasz ! 
-Karolina , obudź się - słyszę i otwieram oczy . 
- Co się stało ? Która godzina?
- Obudziło mnie twoje "Łukasz, Łukasz- mówiła , naśladując mnie . 
- Eeee...
- Widzę ,że pan Żygadło namieszał ci w głowie. Przyznaj , podoba ci się , nie ?
- Yyy, tak .
- Wiedziałam . Śnił ci się ?
- Tak . Chodź ,zrobimy sobie śniadanie i wszystko ci powiem - przeszłyśmy do kuchni. Zrobiłyśmy sobie tosty z serem i usiadłyśmy do stołu. Opowiedziałam jej o śnie i o tym poprzednim . Skończyłyśmy jeść , pozmywałyśmy naczynia i okazało się ,że jest już po 12 . Zaczęłyśmy się przygotowywać do meczu. Iwona ubrała czarne rurki , koszulkę Zibiego i trampki , a ja to : http://m.ocdn.eu/_m/8e1ef4ca5fee32b43e1b1dd4fd22ad2a,62,37.jpg (bez kujonek).
Pomalowałyśmy się i wyszłyśmy z domu . Wzięłam jeszcze mój aparat i ruszyłyśmy w drogę .
Około 16 byłyśmy pod halą . 
- Dzień dobry . Florek - powiedziałam o faceta kasującego bilety. 
- Witam , o to bilety dla pań - odpowiedział i wręczył nam bileciki . 
- Zachowam sobie na pamiątkę - szepnęła Iwona . Weszłyśmy na halę i znalazłyśmy nasze miejsca. 

sobota, 26 października 2013

Rozdział II

Chwyciłam za klamkę i już miałam ją nacisnąć , ale rozum podpowiadał mi ,że to zły pomysł . Serce jednak mówiło ,że mam tam wejść . Puściłam klamkę i powoli szłam , oddalając się od kawiarni . Słyszałam tylko "Poczekaj" , ale nie wiedziałam czy jest kierowane do mnie czy też do kogoś innego , więc nie reagowałam . Jednak poczułam czyjąś rękę na moim nadgarstku . Odwróciłam się i zobaczyłam go . 
- Zauważyłem ,jak stałaś przy drzwiach. Myślałem ,że wejdziesz , ale ty odeszłaś . Wybiegłem za tobą i krzyczałem ,żebyś się zatrzymała. 
- Nie krzyczał pan mojego imienia , więc nie wiedziałam ,że chodzi o mnie.
 - Po pierwsze nie "pan" , a po drugie jeszcze się nie przedstawiłaś . Łukasz- powiedział i wyciągnął w moją stronę rękę .
 - Karolina- odpowiedziałam i podałam rękę . 
- Chodź , usiądziemy , porozmawiamy - wskazał ręką na kawiarnię .
 - Dobrze- odrzekłam i ruszyliśmy w stronę Starbucks .Usiedliśmy przy stoliku w kącie . Oprócz nas w kawiarni była tylko Iwona i jakieś dwie kobiety. 
- Ile masz lat ?- zaczął rozmowę pan Łukasz. Przepraszam Łukasz .
 - 23 . Pan ...- groźnie na mnie spojrzał- Przepraszam , ty 32 , prawda ? 
- Tak . Jesteś po czy w trakcie studiów ? 
- Po . Właśnie skończyłam .
- A co studiowałaś ?
 - Prawo .
 - No proszę . Pani prawnik. Gratuluję . 
- Dziękuję - powiedziałam . Nagle zauważyłam zbliżającą się kelnerkę . 
- Co podać ? - zapytała.
 - Ja poproszę Espresso , a dla tej pani będzie ...
- Latte - dodałam . 
- Dobrze . Czyli Latte i Espresso . Coś jeszcze będzie ?
- Nie, dziękujemy - powiedzieliśmy wspólnie , uśmiechając się. Kelnerka odeszła , a Łukasz kontynuował rozmowę . Po jakiś trzech minutach zjawiła się pani kelnerka z naszymi kawami. Rozmawialiśmy o wszystkim . Bardzo dobrze się czułam . Nie myślałam ,że będę się aż tak dobrze bawić . Zauważyłam ,że Iwona wstała i skierowała się w stronę naszego stolika .
 - Dzień dobry. Pan Łukasz Żygadło , prawda ? - powiedziała Iwona . 
- Tak. O co chodzi? - spytał .
 - Mogłabym prosić autograf?
- Oczywiście . A czy myśmy się już kiedyś nie spotkali ? Ma pani znajomy głos - powiedział .
 - Nie , raczej nie - odpowiedziała , a Łukasz szybkim ruchem podpisał się . 
- Proszę - podał Iwonie zdjęcie.
 - Dziękuję bardzo - powiedziała i odeszła. My kontynuowaliśmy naszą rozmowę . Po jakiś dwóch godzinach wyszliśmy z Starbucks. Szliśmy po rynku. Postanowiłam zadzwonić do Iwony , po to ,żeby po mnie przyjechała .Wyjęłam telefon z torebki i zauważyłam ,ze ktoś wysłał mi sms-a . To była Iwona . "Sorry Karolina , ale mam ważną sprawę do załatwienia . Możesz wrócić do domu tramwajem ?". 
- Wiesz , chyba raczej będę musiała już spadać - powiedziałam . 
- Podwiozę cię .- Nie , pojadę tramwajem .
 - Nie , naprawdę cię podwiozę
 - Ale...
- Nie ma "ale" ! Podwiozę cię i koniec - powiedział . Poddałam się . Nie chciało mi się z nim walczyć . Ruszyliśmy w stronę , gdzie zaparkowany był samochód Łukasza. 
- To twój samochód ? - zapytałam , wsiadając do samochodu marki Nissan Juke.
- Nie . Wypożyczyłem - odpowiada , odpalając silnik . 
- Gdzie mam jechać ?
- Skręć w prawo... -kierowałam go pod moje osiedle . Chciałam wysiąść , ale Łukasz zatrzymał mnie . 
- Będziesz jutro na meczu ?- zapytał .- To twój samochód ? - zapytałam , wsiadając do samochodu marki  Nie . Nie mam biletu - odpowiedziałam .- Już się nie martw.Załatwię ci je.I dla twojej koleżanki też. Przyjdź jutro pod halę i po prostu podaj swoje nazwisko .
 - Dzięki - powiedziałam i wyszłam z samochodu . Wyjęłam kluczyki z torebki i otworzyłam drzwi wejściowe .Wbiegłam po schodach na pierwsze piętro . Chwyciłam za klamkę . Drzwi były otwarte . 
- Iwona ?- piszczę z przerażenia.
 - Tak , to ja - odpowiada . 
- Co za ulga , myślałam ,że to jakiś włamywacz - powiedziałam , rzucając się na kanapę .
 - Dobra , opowiadaj jak było . 

sobota, 19 października 2013

Rozdział I

- Chwila... Czy to nie ty masz piękny uśmiech ?- usłyszałam. Zaśmiałam się , czyli to jego numer.
- Tak , to ja . Przepraszam i do widzenia.
- Poczekaj . Może chciałabyś spotkać się ze mną ?
- Yyyy... - i właśnie w tej chwili Iwona , która przysłuchiwała się tej , krótkiej rozmowie, wyrwała mi telefon.
- Iwona , oddaj - powiedziałam. Ba , krzyknęłam .
- Dzień dobry, przyjaciółka tej "co ma piękny uśmiech" - zaśmiała się .
- Cześć - usłyszałam .
- Więc mówi pan ,że chciałby się z nią umówić ?
- Tak - odpowiedział .
- To dobrze. Tylko gdzie i kiedy ? - zapytała , a ja spojrzałam na nią z miną "Are you fucking kidding me?".
- Następny mecz gramy również we Wrocławiu. Może gdzieś , w jakieś kawiarence .
- Ok , na rynku jest Starbucks . Może tam się spotkacie ? Może pojutrze , o 13?
- Dobrze . To cześć- i rozłączyła się . Byłam wściekłą , mega wściekła. Jak ona mogła ? Jak mogła umówić mnie z facetem , którego nie znam ?
- Iwona ? Co ty zrobiłaś ? Jak mogłaś umówić mnie z kimś kogo w ogóle nie znam ?
- Jak go nie znasz ? A odcinki " Igłą Szyte" ? To chyba ci wystarczy- powiedziała, a ja pokazałam jej język.
- A zresztą to nic takiego . Jak ktoś umawia się na randkę w ciemno to też nie zna tej osoby . Potraktuj to jako przygodę - dodała. "Odpaliłam samochód i ruszyłyśmy w dalszą drogę .Po 30 minutach byłyśmy pod moim mieszkaniem .Nie odzywałam się do Iwony. A przynajmniej nie miałam zamiaru. Przecież ja zakochałam się w Łukaszu ,więc powinnam się cieszyć z tej "randki" , ale ...
- Karolina , jest strasznie późno i nie chce mi się wracać do domu . Mogłabym przenocować u ciebie ?
- Tak , nie ma problemu - odpowiedziałam i wymusiłam uśmiech.
- Co jest ? Gniewasz się na mnie ?
- Nie , wcale - powiedziałam z sarkazmem , otwierając drzwi . Machnęłam ręką w geście zaproszenia Iwony do środka.
- Dzięki . Ale posłuchaj powinnaś znaleźć sobie kogoś . Od czasu kiedy Tomek cię zdradził, unikasz facetów- miała rację . Kiedy Tomek mnie zdradził , załamałam się.  Z depresji pomogła wyjść mi Iwona, ale postanowiłam ,że już nikomu nie dam się tak skrzywdzić. Ale , gdy zobaczyłam Łukasza , moje serce znowu zaczęło bić tak samo , gdy zakochiwałam się w Tomku.
- Może i masz racje, ale ...- powiedziałam , siadając na kanapie .
- Nie ma żadnego "ale". Spotkasz się z nim , pogadasz . Możesz umówić się z nim jeszcze raz , ale nikt ci nie każe .
- Chcesz coś do picia ? Herbatę , sok, wodę ? - zapytałam , idąc do kuchni .
- Herbatkę - krzyknęła, a ja nalałam do czajnika wody i nastawiłam ją . Po minucie usłyszałam dźwięk zagotowania wody. Nalałam wody do kubków , do których wcześniej włożyłam torebki herbaty. Wzięłam kubki i skierowałam się do salonu . Podałam Iwonie kubek , a sama usiadłam na kanapie . Przegadałyśmy całą noc , kładąc się do łóżka około godziny czwartej.
- Gratuluję , kochanie - mówię i składam na jego ustach pocałunek i dodaję : Wspaniały mecz. 
- Dziękuję- mówi i odchodzi w stronę kibiców czekających na autograf. 
Obudziłam się . To był sen . Cudowny sen . Usłyszałam ,że ktoś krząta się po kuchni. Założyłam szlafrok i wyszłam z sypialni.
- Dzień dobry- powiedziałam .
- Cześć . Siadaj do stołu . Śniadanie gotowe. - odpowiedziała i uśmiechnęła się . Zjadłyśmy śniadanie , poszłam się ubrać i wyszłam do pracy.Dzień minął mi bardzo szybko . Po pracy zadzwoniła do mnie Iwona z prośbą , o to czy nie mogłabym u niej spać . Zgodziłam się. Zabrałam swoje rzeczy z mieszkania i pojechałam do Iwony. Jak zwykle przegadałyśmy całą noc .
I nastał ten dzień . Iwona pomogła wybrać mi ciuchy i wybrałyśmy to :
http://2.bp.blogspot.com/-YuJXaJ6Ywvs/T_7T0wDE74I/AAAAAAAAACo/HhbZC3q1gdo/s1600/zestaw1.jpg .
-Może ja będę tam siedziała tam i was obserwowała ?
- Wiesz, dobry pomysł . On cię nie zna , nie wie jak wyglądasz , więc nie będzie wiedział ,że to ty- odpowiedziałam. Pół godziny przed 13 wsiadłyśmy do samochodu Iwony i ruszyłyśmy w stronę centrum . Zaparkowałyśmy samochód i szłyśmy na rynek . Kilka metrów przed Starbucks zatrzymałyśmy się . Iwona weszła pierwsza. Chwyciłam za klamkę i już miałam ją nacisnąć , ale...

wtorek, 15 października 2013

Prolog

  Za chwilę stanę przed całą publicznością i ogłoszę mowę na zakończenie moich studiów. Czuje,że ze stresu boli mnie brzuch.No i słyszę swoje nazwisko. Przełykam głośno ślinę i wstaję z miejsca i ruszam w stronę "sceny". No to po mnie. 
Bla ,bla , bla ... Słyszę tylko głośne oklaski i wracam na swoje miejsce .  
- Piękne przemówienie ,Karolinko - szepcze do ucha ciocia.Nienawidzę , gdy mówi do mnie "Karolinko" .
- Dziękuję - odpowiadam . Wręczenie dyplomów, pamiątkowe zdjęcie i możemy wracać do domu . 
- No gratuluje pani prawnik- podbiega do mnie Iwona i rzuca się na szyję. Iwona to moja przyjaciółka jeszcze z czasów podstawówki.Postanowiłyśmy razem wyjechać do Wrocławia 
- Ja też tobie gratuluję , ty moja fizjoterapeutko. 
- Czyli ,że w razie "w" ,będę się mógł zgłosić się do ciebie ?-zażartował mój kochany wujek. 
- Nie ma sprawy- odpowiada Iwona , żegnamy się i wracamy do mojego mieszkanka. 
-Dziękuję ciociu ,że przyjechaliście . 
- Ależ Karolinko , wiesz ,że na nas zawsze możesz liczyć - ciocia odpowiada i głaszcze mnie po głowie , a po chwili dodaje : 
- Razem z wujkiem postanowiliśmy ,że za znakomicie zdane studia kupimy ci bilet na mecz siatkówki- to jakiś sen . Czy ja dobrze usłyszałam ? Ciocia kupiła mi bilet na siatkówkę ? Chociaż czemu się dziwię ? Odkąd wyjechałam z domu , zostawiając rodziców ,to ciocia dawała mi pieniądze na różne, moje potrzeby. Chociaż pracowałam ,zawsze przydało się parę groszy w zapasie .  
- Dziękuję - odpowiadam i rzucam się cioci w objęcia . 
- Wiem , jak bardzo kochasz siatkówkę,ale lepiej mnie puść,bo mnie udusisz. 
- Kochanie, my musimy już wracać.Do Opola musimy dotrzeć jeszcze jutro-powiedział wujek. No tak OPOLE. Moje rodzinne miasto.A teraz mieszkam w Warszawie. Tu studiuję,pracuję.
- Dobrze. To do zobaczenia,Karolina- ciocia całuje mnie w policzek i wychodzą . Ja natychmiast podbiegam do stołu i biorę , położone przez ciocię tam bilety . Mecz Polska vs USA w hali we Wrocławiu . Kocham moją ciocię.  
- Dwa? Pewnie Iwonka będzie chciała ze mną pójść- mówię sama do siebie . Biorę telefon i dzwonię do Iwony. 
- Iwona , jest sprawa . Mam dwa bilety na mecz Polska - USA . Może chciałabyś pójść ze mną ?- i usłyszałam pisk . Tak , pisk Iwony .
- I jeszcze się pytasz ? Pewnie ,że idę . Tylko powiedz mi kiedy ? 
- Pojutrze . To do zobaczenia. 
- Pa - no i rozłączyłam się . 
  Nadszedł dzień meczu. Obudziłam się jakaś taka radosna. Tak , to z tego powodu. Cieszyłam się ogromnie. Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki . Poranna toaleta i śniadanie . Ubrałam się i poszłam do centrum handlowego . Na zakupach zawsze szybko mijał mi czas . Wróciłam do mieszkania . Umalowałam się i ubrałam koszulkę z numerkiem 6 . Koszulka Kurka . No i usłyszałam dzwonek do drzwi . Otworzyłam i ktoś rzucił mi się w objęcia. Tak , to była Iwona. 
- Dziękuję , że zabierasz mnie na ten mecz- 
- ... 
- Co jest ?- ale ja nie mogłam jej odpowiedzieć . Na szczęście kapnęła się o co chodzi i mnie puściła. 
- Ufff, już myślałam ,że mnie udusisz ! 
- Dobra, gotowa ?
- Tak .
- No to jedziemy . Moim , nie ? 
- Nie . Ja cię zaprosiłam , to i ja cię zawiozę . 
- No ok - wyszłyśmy z mieszkania , zamknęłam je i zeszłyśmy do mojego samochodu. Wsiadłyśmy do samochodu i wyruszyłyśmy w drogę . Kierunek : HALA STULECIA . Całą drogę obgadałyśmy o siatkarzach . Zaparkowałyśmy pod halą i ruszyłyśmy w jej stronę . Stanęłyśmy w kolejce. Gdy przyszła na nas pora , dała kasjerowi bilety i mogłyśmy wejść . Znalazłyśmy i zajęłyśmy swoje miejsca . Po jakiś 5 minutach siatkarze zaczęli wbiegać na boisko . Hymny i zaczęło się . Te emocje , te okrzyki zagrzewające siatkarzy do lepszej gry. I to pomogło . 3:2 dla nas i Polacy w półfinale . Siatkarze tak bardzo się cieszyli ,że postanowili porobić sobie zdjęcia z kibicami . Iwona oczywiście poleciała do kolejki , gdzie był Kubiak , a ja do kolejki z Kurkiem i Żygadło . Jakoś bardzo zależało mi na autografie i zdjęciu z Kurkiem . Czekałam długo , bardzo długo , ale się doczekałam  . Podeszłam i spojrzałam na Żygadło . On też na mnie spojrzał , prosto w oczy . I zakochałam się . Tak jak na filmach , od pierwszego wejrzenia. Podeszłam ,żeby zabrać zdjęcie .
- Ma pani piękny uśmiech i oczy - powiedział Żygadło .
- Dziękuję - widziałam ,że coś pisze na odwrocie kartki . 
- Proszę - powiedział , a ja wzięłam zdjęcie i odeszłam . Nie musiałam szukać przyjaciółki , bo czekała na mnie przed wyjściem . 
- No i co ? Masz jakieś autografy ?  
- No pewnie . Aż dwa . A ty ? Masz Kubiaka ?  
- No a jak mogłabym nie mieć . Dobra , chodź wracamy , bo mi zimno - wyszłyśmy z hali i wsiadłyśmy do samochodu . Iwona trzymała zdjęcia z autografami . Długo przyglądała się autografowi Kubiaka. Jednak po chwili , wzięła moje zdjęcie . Zaczęła nim obracać . No i zobaczyła . 
- Karolina? Co to jest ? 
- No jak to co ? Nie widzisz ? Numer . 
- Ale do kogo ?
- A to już moja sprawa- Iwona wzięła telefon i wykręciła numer , który znajdował się na zdjęciu. 
- Ja znam ten głos - powiedziała Iwona. Właściwie to wykrzyczała! Słyszałam tylko " Halo , halo?" z telefonu Iwony . Wyrwałam jej go z ręki . 
- Halo ? Przepraszam , chyba się pomyliłyśmy . 
- Chwila... 
________________________________________________________________________
I tak zakończymy tego prologa. Mam nadzieję ,że się spodoba . Przepraszam za jakiekolwiek błędy.